Niecały rok temu spore poruszenie w branży finansowej wywołał wywiad z (ex) prezesem ING Banku Śląskiego, w którym mówił on, że czas skończyć z kłamliwymi reklamami banków. Nigdy się nie dowiedziałem, co było powodem tego poruszenia: fakt, że ktoś wytyka bankom notoryczne łgarstwa w reklamie, czy też to, że ktoś chce je możliwości łgania w reklamie pozbawić. Jakby jednak nie było, wywiad chyba nic nie zmienił. Nawet w samym ING.
No, może akurat w ING coś się zmieniło. Osoba prezesa na przykład, który zrezygnował pod koniec roku 2009. Kreatywne podejście do reklamy już niekoniecznie. Przy czym słowo „kreatywne” należy tu rozumieć nie jak w wyrażeniu „agencja kreatywna”, tylko jak w wyrażeniu „kreatywna księgowość”.
Bank z lwem parę dni temu podesłał mi taką oto reklamę. (Po pobieżnym przejrzeniu archiwalnych maili okazało się zresztą, że ING już od dłuższego czasu zawala mi skrzynkę podobnymi komunikatami.)
Warto zwrócić uwagę na bardzo łaskawą doktrynę naliczania odsetek: jak informuje bowiem ING, „odsetki płacisz jedynie od kwoty wykorzystanej„.
Ujmując to innymi słowy, ING nalicza odsetki jedynie od kwoty zadłużenia.
Jest to zapewne zasadnicza różnica w stosunku do innych banków, które naliczają odsetki od kwoty zadłużenia. I w stosunku do książkowej definicji odsetek, zgodnie z którą wysokość odsetek jest wprost proporcjonalna do kwoty… zadłużenia.
Poczekajcie, poczekajcie… co to takiego prezes ING mówił w wywiadzie? Że banki nie informują, tylko dezinformują?
PS. Tak na marginesie, to przyjemność skorzystania z limitu debetowego w Koncie Direct ING kosztuje rocznie 1,8% kwoty przyznanego limitu, ale nie mniej niż 68 zł. Jak na konto, o którym sam bank pisze, że jest ono „bezpłatne„, jest to wyjątkowo niezerowa kwota.
Uaktualnienie, 26.06.2010
Wczoraj biuro prasowe ING podesłało do mnie maila (którego odebrałem dzisiaj), z którego dowiaduję się, że:
w nawiązaniu do Państwa publikacji „Odsetki jeszcze nikt nie umarł”, chcemy poinformować że kontrowersyjna kreacja została przez nas wycofana. Dziękujemy za zwrócenie uwagi.
No proszę, jakie miłe zaskoczenie.