Jak się coś obiecuje, to wypadałoby obietnicy dotrzymać, prawda? Z marketingowcami niestety tak jest, że mają skłonność do przesady, przez co zwykle obiecują więcej, niż mogą dać. Co innego jednak przesadzać, a co innego zupełnie mijać się z prawdą – jak taki Zott na przykład.
Zott twierdzi, że jogurt naturalny tej marki to naturalna rozkosz, ale ja to żrę, żrę, i jakoś rozkoszy za grosz nie odczuwam. Ani naturalnej, ani nawet sztucznej.
Nawet najmniejszego pobudzenia nie odczuwam. Zupełnie.
Czyżby więc Zott perfidnie kłamał? Kusił spragnionych wrażeń klientów – takich jak ja – obietnicami zupełnie bez pokrycia?
A może to ja robię coś nie tak? Może powinienem zacząć sobie ten jogurt gdzieś… wcierać?
No i jaki związek z tą naturalną rozkoszą ma widoczna na obrazku krowa? Aż się boję snuć domysły…