W historii Maltretingu filozofia Dalekiego Wschodu już raz skopała tyłek europejskiemu stylowi życia. Wygląda na to, że na tym się nie skończy: dzisiaj przyjrzymy się temu, jak sztuka zakładania sobie nogi na nogę w stylu orientalnym (czyli za własnymi plecami) rozprawia się z jedną z najdonioślejszych zdobyczy zachodniej cywilizacji. Nowoczesną medycyną.
Wpadła mi w ręce ostatnio książka pod tytułem „Światło jogi”. Wpadła oczywiście w przenośni – gdyby wpadła w sensie fizycznym, to zapewne połamałaby mi paluchy, bo nie dość, że gabarytów jest słusznych, to jeszcze ma twardą okładkę.
Książki oczywiście nie przeczytałem – za gruba jest i ma za mało obrazków. To znaczy obrazków jest w ujęciu nominalnym całkiem sporo, jednak wciąż za mało, biorąc pod uwagę liczbę stron, oscylującą gdzieś koło 400. Tym niemniej, moją uwagę przykuł suplement do zasadniczego tekstu książki.
Zwie się on Leczenie różnych chorób za pomocą asan i instruuje nas, jak pozbyć się chorób siedząc lub stojąc, oczywiście w wymyślny sposób (asana to pozycje w jodze).
Jak to zwykle bywa w przypadku medycyny naturalnej opierającej się o postulat jedności z kosmosem (czyli osiągnięcia harmonii ciała i ducha), poczesne miejsce w wachlarzu chorób rugowanych metodami naturalnymi znajdują przypadłości gastralno-wydalnicze. Jak już kiedyś pisałem, dzieje się tak zapewne dlatego, że w staraniach osiągnięcia owego stanu idealnego, prawdziwie pięknej harmonii fizyczności i duchowości, szalenie przeszkadza nam, że raz na jakiś czas pozostawiamy po sobie coś tak bardzo nieidealnego, tak brutalnie fizycznego i zgoła nieduchowego jak kupa. A jeśli jeszcze o tej koszmarnie fizycznej potrzebie przypominają nam wzdęcia, pierdnięcia i inne pomruki dobiegające gdzieś spomiędzy żołądka i okrężnicy… zgroza.
Tak więc nic dziwnego, że wśród przykrych przypadłości, jakich pozwala się nam pozbyć joga, licznie reprezentowane są te związane z dupą w szczególności i przewodem pokarmowym w ogólności. Znajdziemy więc rozwiązanie takich problemów jak biegunka, cuchnący oddech (którym bliżej zajmiemy się za chwilę), hemoroidy, zaburzenia wydalania moczu (to niby inny układ, ale od dupy leży niedaleko – i ideowo, i geograficznie), wrzodową chorobę żołądka, wzdęcia i zapalenie okrężnicy.
W książce znajdziemy też sposoby na astmę, bezpłodność, bóle wszelkiego rodzaju, schorzenia reumatyczne, lumbago, przemieszczenie macicy, palpitację serca, paraliż, utratę pamięci, zapalenie oskrzeli, zapalenie wyrostka robaczkowego czy raka żołądka, przy czym tego ostatniego, jak lojalnie ostrzega autor, tylko w początkowym stadium rozwoju.
Panie powinny być również zainteresowane pozbywaniem się bóli porodowych (na które joga również ma swoje metody), szczególnie jeśli przychodzą one znienacka i w zupełnie nieoczekiwanych momentach.
Aha – jeśli czytając „rak żołądka” zadaliście sobie pytanie „jakim cudem joga ma uleczyć raka żołądka?”, to zadaliście sobie złe pytanie.
Prawidłowe pytanie brzmi: „czy raka żołądka mogę wyleczyć korzystając wyłącznie ze wskazówek zamieszczonych w książce?”.
Metodą dedukcji dochodzimy do odpowiedzi. I jest to odpowiedź twierdząca: książka wystarczy. Skąd to wiemy?
Ano stąd, że przy sposobach na leczenie… choroby Heinego-Medina (czyli polio) znajduje się zastrzeżenie: …jednak uważam, że konieczny jest w tym przypadku nauczyciel, nie wystarczy książka.
Leczenie konwencjonalne również najwyraźniej jest zbędne, gdyż jedyną chorobą, przy której się o nim wspomina, jest gruźlica: Po odbyciu medycznego leczenia należy zgłosić się do kompetentnego nauczyciela.
Tak więc jak wspominałem, metodą dedukcji dochodzimy do wniosku, iż książka i odrobina samodyscypliny wystarczą, aby pozbyć się raka.
Na koniec – rozrywkowa fotka.
Ta nieortodoksyjna jak na jogę pozycja jest sposobem pozbywania się cuchnącego oddechu. Skądinąd dość naturalną. W końcu jak nam śmierdzi w mieszkaniu, to otwieramy szeroko okna i wietrzymy, prawda?
Warto tu nadmienić, że skuteczność wietrzenia znakomicie zwiększa przeciąg, który powstaje, gdy otworzymy okna po przeciwległych stronach wietrzonego lokalu. Jestem pewien, że doświadczony jogin, dysponując doskonałą kontrolą nad wszystkimi zakamarkami swojego ciała, również jest w stanie – idąc tropem analogii z przeciągami – zapewnić warunki dla swobodnej cyrkulacji powietrza w całym przewodzie pokarmowym.
Niestety, odpowiednich zdjęć nie ma. Możemy sobie jednie wyobrażać, jak w przypadku jogi wygląda „otwieranie okna” po „drugiej stronie”…