Jakiś tydzień temu zauważyłem na mieście plakat Nivea głoszący, że 99% kobiet poleca odżywkę do włosów Nivea Long Repair. Postanowiłem zweryfikować to śmiałe stwierdzenie, wykorzystując w tym celu najbardziej wyrafinowany aparat statystyczny znany ludzkości.
Czyli – spytałem koleżanki:
– Podobno 99% kobiet poleca Nivea Long Repair – Ty też polecasz?
– To takie balsamy, prawda?
– Nie, to odżywki do włosów.
– Daj spokój, w życiu bym tego nie poleciła. Produkty do włosów Nivea są do dupy.
– To albo jesteś w tym jednym procencie, albo używasz ich nie do tych włosów co trzeba.
Na szczęście koleżanka uznała, że mimo pewnej bezczelności nie jestem godny, aby dostać od niej w mordę. Ja z kolei uznałem, że to nieco dziwne: aż 99% kobiet poleca Nivea Long Repair, a ja akurat trafiłem na taką, które nie tylko nie polecała tego produktu, ale nawet nie do końca wiedziała, czym on jest?
Spytałem więc cztery kolejne koleżanki. Ankieta, którą na tę okoliczność przygotowałem, była banalnie prosta, ale też i problem badawczy nie był skomplikowany. W końcu, skoro Nivea twierdzi, że 99% kobiet poleca odżywkę Nivea Long Repair, to najlepszym sposobem na sprawdzenie prawdziwości tego twierdzenia jest zadanie przypadkowym kobietom pytania: „Czy polecasz Nivea Long Repair?”.
Jakimś niesamowitym i zupełnie niewytłumaczalnym zbiegiem okoliczności żadna z kolejnych czterech zapytanych koleżanek nie polecała owej rewelacyjnej odżywki Nivea. Albo nie znały, albo znały, ale nie używały.
A zbieg okoliczności był zaiste niesamowity. W końcu szanse na znalezienia 5 kobiet z rzędu, które nie polecają danego produktu, jeśli tylko 1% kobiet go nie poleca, wynoszą… niech no ja sięgnę po kalkulator… o – jest! Wynoszą jeden do dziesięciu miliardów.
Dziesięciu. Miliardów.
Zbity z tropu spytałem jeszcze parę kolejnych koleżanek, a także przeprowadziłem – dzięki wsparciu nieocenionych Fanek Maltretingu – małe badanie online. Razem dodatkowe 11 osób. I żadna, ale to żadna z nich nie polecała Nivea Long Repair!
Czym prędzej udałem się do najbliższej kolektury Lotto, gdyż z takim talentem do trafiania najbardziej nieprawdopodobnych kombinacji byłem murowanym kandydatem do „szóstki” w najbliższym losowaniu. Niestety – nadzieje okazały się płonne. Wyglądało więc na to, że z hasłem Nivei coś jest nie tak.
Na szczęście zdarzyło mi się jeszcze raz znaleźć się w pobliżu tablicy z opisywaną reklamą. Jak każdy przeciętny odbiorca reklamy zewnętrznej, miałem akurat przy sobie 10-megapikselowy aparat z 12-krotnym zoomem optycznym.
Jak każdy przeciętny odbiorca reklamy zewnętrznej, zrobiłem zdjęcie, aby w domu na spokojnie przestudiować, czy przez przypadek reklamodawca nie zawarł na przekazie treści dla tych fascynatów, którzy każdy billboard muszą obejrzeć z odległości co najwyżej 2 metrów.
I rzeczywiście – zawarł.
Wg wyników testu konsumenckiego przeprowadzonego na 200 testerkach przez serwis Polki.pl
Tu słowo wyjaśnienia: serwis Polki.pl to jeden z nielicznych prawdziwie rzetelnych źródeł informacji o produktach w Internecie. Prawdziwie rzetelnie powiela on informacje otrzymane od działów PR producentów i handlowców, ograniczając wkład własny do minimum. Lub wręcz do zera.
Oto próbka:
Polki.pl to także potentat w zakresie testów konsumenckich. Procedura testowa zakłada udział niezwykle licznej grupy testerów, zapewniającej odzwierciedlenie najróżniejszych preferencji i upodobań potencjalnych nabywców:
(Nie)stety, żaden z testów na serwisie nie dotyczył odżywki Nivea Long Repair. Na szczęście z pomocą przyszedł nieoceniony detektyw Google, dzięki któremu udało mi się odnaleźć, że test Nivei miał prawdopodobnie formę konkursu, w którym nagrodami były… testowane kosmetyki. (Tu i tu są ślady po tym konkursie)
(Regulamin tego konkursu znajdował się pod adresem http://polki.pl/nivea-regulamin.html – niestety, zdążył już stamtąd zniknąć. Jeśli ktoś znałby sposób na jego wydobycie, byłbym wdzięczny za jego zdradzenie; próbowałem kilku serwisów typu web archive / web cache, ale bezskutecznie).
Poszukiwania regulaminu tudzież zasad testów Nivea utknęły co prawda w martwym punkcie, jednak znalazł się regulamin innego testu organizowanego przez Polki.pl : http://polki.pl/bosch-regulamin.html. Znając słabość korporacji do recyclingu dokumentów można przypuszczać, że regulamin testu dla Boscha i regulamin testu dla Nivei różnią się przede wszystkim takimi detalami jak liczba testerów / testerek, terminy testów oraz testowane produkty.
Jeśli tak jest, to pomyślmy przez chwilę – kto mógłby się do takich testów zgłosić?
Na początek spytajmy jednak inaczej – kto by się do takich testów nie chciał zgłosić?
Pomyślmy… kto by nie chciał dostać darmowej odżywki do włosów Nivea? No nie wiem… łysi? Zapewne, ale nie drążmy tego wątku, bo produkt jest raczej kobiecy… Więc może po prostu ktoś, kto Nivei nie lubi? Albo wręcz uważa, że Nivea jest do dupy?
Jakbym trochę poszukał, to może nawet okazałoby się, że kogoś takiego znam! I jeśli czytaliście ten tekst uważnie, to wiecie, że nie musiałbym szukać przesadnie długo.
A tak mi się wydaje, że kobiet, które Nivei nie lubią – a więc siłą rzeczy nie poleciłyby jej – jest więcej niż 1%.
Tymczasem te kobiety najprawdopodobniej zupełnie nie zostały wzięte pod uwagę – bo po co miałyby się zgłaszać do testu produktu firmowanego przez markę, któryej nie lubią?
Skoro zastanowiliśmy się, kto nie chciałby się zgłosić do testu Nivei, to teraz w zasadzie wypadałoby się zastanowić, kto do takiego testu chciałby się zgłosić. Tylko… po co mielibyśmy to robić?
Po co analizować kto trafił do testów, a kto nie, i czy próba jest reprezentatywna czy nie? Tym bardziej, że możemy się jedynie domyślać, na czym owe testy polegały, jak zostały przeprowadzone, w jaki sposób rekrutowane były do nich testerki.
Zamiast brnąć w analizy, pomyślmy przez chwilę realnie: 99% kobiet miałoby polecać jakikolwiek produkt? Taka cudowna jednomyślność w ocenie? Doprawdy – wynik-marzenie dla każdej marki! Ma-rze-nie.
I właśnie w kategoriach marzeń należy go rozpatrywać. Takie wyniki po prostu się nie zdarzają. Nawet PZPR za czasów swojej świetności nie próbowała wciskać ludowi, że w wyborach oddaje na nią głos 99% głosujących. Czyżby ekipa Nivei chciała w zakresie propagandy sukcesu przebić ekipę Jerzego Urbana?
PS. Dlaczego „dobra tablica”? Bo tablica, na której zobaczyłem po raz pierwszy reklamę Long Repair, zapewniła już Maltretingowi mini-debiut prasowy.