Chylę czoła przed McDonald’s. Chylę czoła przed fantastycznymi wręcz umiejętnościami godzenia ze sobą wody i ognia. Chylę czoła przed tym, jak sprawnie można jedną ręką napisać, że jednymi z najważniejszych wartości dla firmy są szczerość i uczciwość, a drugą…
Do tego, co robi McDonald’s drugą ręką, powoli dojdziemy. Najpierw spójrzmy, co napisała pierwsza.
We operate our business ethically. Sound ethics is good business. At McDonald’s, we hold ourselves and conduct our business to high standards of fairness, honesty, and integrity.
Prowadzimy nasz biznes etycznie. Silne oparcie w etyce opłaca się. Działalność McDonald’s prowadzimy kierując się wysokimi standardami uczciwości, szczerości i rzetelności.
źródło: aboutmcdonalds.com (tłumaczenie własne)
W tym czasie, kiedy ręka numer 1 wypisywała zaangażowany, pełny wzniosłych słów manifest McDonald’s, ręka numer 2 zajmowała się między innymi produkcją reklamy. Właściwie produkcją reklamy zajmowała się całe mnóstwo rąk, i to rąk wysoko wykwalifikowanych i znakomicie opłacanych.
Efekty pracy owych rąk są co najmniej imponujące. Efekty pracy zdecydowanie słabiej opłacanych i zapewne również dużo niżej wykwalifikowanych rąk w lokalu McDonald’s są już zdecydowanie mniej imponujące.
Te efekty zaraz ze sobą zestawimy. Zestawimy reklamowego Big Maca z jego rzeczywistym odpowiednikiem. I z czymś jeszcze.
A potem efekty tego zestawienia zestawimy z efektem pracy ręki numer 1.
Zupełnie niepotrzebny wtręt fabularny
Reklamowego Big Maca ściągnąłem sobie z internetu. Z rzeczywistym było nieco więcej zachodu i musiałem go sobie kupić. Muszę przyznać, że wyglądał lepiej niż się spodziewałem (a spodziewałem się czegoś proporcjami przypominającego raczej pizzę niż krzywą wieżę w Pizie, mając wciąż w pamięci poprzednią wizytę w McD). Porównanie „na oko” reklamowego Big Maca i rzeczywistego Big Maca, nie było tak druzgocące dla tego drugiego, jak porównanie reklamowego cheeseburgera z rzeczywistym cheeseburgerem, którego też kupiłem.
Z cheeseburgera oprócz dwóch ochłapów sera nie wyłaziło nic – wbrew reklamowemu obrazkowi, na których świeże i chrupiące ingrediencje wręcz eksplodują spomiędzy połówek bułki. W przypadku Big Maca przynajmniej było widać, że jest w nim mięcho (i nie tylko).
Teraz, jeśli pozwolicie, odrobina technikaliów.
Odrobina technikaliów
Ustawiłem obok siebie, na jednej linii, Big Maca oraz pudełko, w które był zapakowany. Zrobiłem im zdjęcie. Następnie do grafiki dodałem Big Maca z reklamy. Tego ściągniętego z internetu.
Reklamowego Big Maca przeskalowałem tak, by szerokością odpowiadał rzeczywistemu Big Macowi. Dzięki temu Big Mac z reklamy, Big Mac z lokalu oraz pudełko są na obrazku w tej samej skali.
Następnie nałożyłem oba burgery na zdjęcie pudełka. Dla lepszego efektu zaznaczyłem krawędzie pudełka.
Podsumowanie
Rzeczywisty Big Mac mieści się w pudełku. Nie jest to specjalnym zaskoczeniem. W końcu został z tego pudełka wyjęty.
Reklamowy Big Mac, gdyby istniał, nie zmieściłby się do pudełka, które jest rzekomo dla niego przeznaczone. Co być może samo w sobie też nie jest specjalnie odkrywcze.
Ale spójrzmy na to inaczej: szefowie McDonald’s są tak absolutnie przekonani, że nikt nigdy w żadnym lokalu McDonald’s nie zrobi burgera tak okazałego jak ten katalogowy, że zamawiają pudełka, które są od niego solidnie mniejsze.
A jednocześnie mówią sami o sobie:
Działalność McDonald’s prowadzimy kierując się wysokimi standardami uczciwości, szczerości i rzetelności.
Wiecie co, chłopaki z McDonald’s? Spierdalajcie mi z taką uczciwością.
PS1. Pomysł porównywania rzeczywistego pudełka z reklamowym burgerem podpatrzyłem u niejakiego Dariusa D., u którego wizyta jest ze wszech miar zalecana: jego w pełni profesjonalne sesje z udziałem rzeczywistych burgerów, szczególnie tych z Burger Kinga, są źródłem nie lada uciechy.
PS2. Faktyczne opakowanie mniejsze niż reklamowany (reklamowy) produkt – czy to w ogóle jest legalne?!
PS3. Jeśli zastanawiacie się, co to za logo King of Burgers na grafikach, to jest to to.
[Aktualizacja, 11.09.2012]
McDonald’s uznał, że nie może pozostawić tego tekstu bez odpowiedzi. Oto ona:
Pragnę podkreślić, że wszelki podobieństwo rzecznika McD do rzecznika Lidla jest przypadkowe.