Jeśli zaglądacie czasem na mój facebookowy profil, mogliście zauważyć, że jestem fanem tanich rymowanek i w związku z tym nie lubię, gdy ktoś kala je brakiem talentu i warsztatu. To znaczy oczywiście – istotą tanich rymowanek jest brak talentu i warsztatu ich twórców, ale wiecie: są pewne granice.
I granice te w dwóch reklamach radiowych testuje od jakiegoś czasu ING Bank Śląski. Dlatego, w przypływie dobrej woli (drugim w ostatnim czasie), postanowiłem wesprzeć tę szacowną instytucję swoim brakiem talentu i warsztatu.
Rzeczone reklamy zamieszczam poniżej, ale możecie je także odsłuchać na portalu Wirtualne Media. Do czego zresztą zachęcam: będziecie mogli przekonać się osobiście, że nawet tak zdolnemu aktorowi, jak czytającemu je Markowi Kondratowi, nie udaje się zupełnie zamaskować krzywdy, jaką autor wyrządził tanim rymowankom, nie przejmując się specjalnie chociażby – zaznaczoną dla zilustrowania problemu – liczbą sylab w poszczególnych wierszach.
Reklama nr 1 – w której jeszcze nie jest tak źle
Hydraulik, gdy chce zmienić okna, (9)
szklarza do domu wzywa. (7)
A gdyby nie hydraulik, (7)
szklarz naczyń nie pozmywa (7)
Weterynarz leczy zwierzęta, (9)
fotograf pstryka fotki, (7)
A bez weterynarza (7)
chore fotografa kotki. (8)
I dzięki tej współpracy, (7)
już podsumowując, (6)
zaradni wspierają zaradnych (9)
i zaradni zyskują. (7)
I tu pan Marek rezygnuje z nieco frywolnego tonu, którym odczytał wierszyk, i dodaje poważniej i prozą: Nieważne jaką działalność prowadzisz, korzystaj z bankowości mobilnej, która wspiera zaradnych. Załóż Konto Direct dla Firmy. ING Bank Śląski. Liczą się ludzie.
Reklama nr 2 – przy której od braku rytmu zaczynają krwawić uszy
Prawnik prowadzi sprawy, (7)
w sądzie wspiera mechanika, (8)
ale nie poprowadziłby auta, (10)
gdyby mechanik nie naprawił silnika. (12)
I szewc z architektem (6)
też współpracują ze sobą; (8)
architekt ma buty na nogach, (9)
a szewc dach nad głową (6)
I dzięki tej współpracy, (7)
już podsumowując, (6)
zaradni wspierają zaradnych (9)
i zaradni zyskują. (7)
Nieważne, jaką działalność prowadzisz, prowadź biznes z zaradnymi. Załóż konto Direct dla Firmy. ING Bank Śląski. Liczą się ludzie.
No i wiecie… jako miłośnik tanich rymowanek nie mogłem tego tak zostawić. Dlatego…
Hej, I-En-Gie Banku Śląski!
Czy „liczą się tylko ludzie”?
Pytam, bo z liczeniem sylab
to idzie wam jak po grudzie!
I jak natrętną reklamę
uda się przeżyć od biedy,
tak przez brak rytmu w wierszyku
aż chce się z głowy rwać dredy!
Dlatego, banku ze Śląska,
pozwól, że panu Markowi
napiszę strofy od nowa,
by się nad rytmem nie głowił:
Gdy trzeba okna wymienić,
hydraulik szklarza wnet wzywa;
w rewanżu rurę mu przepcha,
by szklarz naczynia mógł zmywać.
Gdyby nie pan weterynarz,
kocur, co zwie się Mustafa,
dawno by kopnął w kalendarz,
a kot to jest fotografa.
(Warto w miejscu tym nadmienić,
że i tu, i w oryginale
coś dla innych robi tylko
weterynarz, drugi – wcale.)
W sądzie prawnik mechanika
broni, by ten nie zgnił w ciupie
Gdyby miał auto zepsute,
byłby z mechanikiem w dupie.
Z szewcem łączy architekta
współzależność zawodowa:
pierwszy buty ma na nogach,
szewc zaś niby dach nad głową.
(Tę teorię jednak burzy
dysproporcja dochodowa
oraz to, że szewców zmiotła
konkurencja marketowa.)
I tak, drogi Banku Śląski,
wsparłem Ciebie dobrym słowem;
jeśli chcesz je, opłać prawa
– te autorskie majątkowe.
A skoro już jesteśmy przy wspieraniu, to pozwolicie, że wrócę do prozy i spytam: czy też macie wrażenie, że w wymiarze humanistycznym, hasło „zaradni wspierają zaradnych” to jakieś koszmarne wypaczenie idei międzyludzkiej solidarności? Zawsze wydawało mi się, że wspierać należy tych, którzy nie dają sobie rady, a nie tych, którzy i tak są już zaradni? Poza tym całe to „wspieranie” sprowadza się tu w zasadzie do kupowania tego, co akurat komuś jest potrzebne do zaspokojenia własnych potrzeb…
Trochę jak w tej mojej „ulubionej” Pomocy Mierzonej Kilometrami”, w ramach której tak naprawdę nie robimy nic, co mogłoby komuś realnie pomóc. Bo co ktoś ma z tego, że gdzieś się przebiegnę, włączając Endomondo? Nie wspominając o tym, że i tak bym się przebiegł, a Endomondo ludzie włączają nawet idąc do klopa.
Chociaż może właśnie o to chodzi… może reklama Konta Direct jest ukrytym opisem socjologicznym? Portretem skoncentrowanych na sobie członków nowobogackiego społeczeństwa, dla których „wesprę kogoś” oznacza jedynie „kupię od niego coś, co jest mi potrzebne”?
A jeśli już komuś uda się przymusić takich do pochylenia się nad biedą bliźniego, wtedy rozkładają cały wachlarz (neo)liberalnych haseł, takich jak „daj wędkę zamiast ryby” czy „pomoc demoralizuje i prowadzi do wyuczonej bezradności”. Które to hasła w wielu przypadkach stanowią jedynie usprawiedliwienie i racjonalizację postawy sprowadzającej się do słów: „moje i nie muszę się tym z nikim dzielić”.
Może więc wierszyk w reklamie banku to swoisty sabotaż copywritera, który pod płaszczykiem reklamy przemycił w wierszyku o – jakże w tym świetle znakomicie pasującym – łamanym rytmie, gorzką refleksję nad społeczeństwem konsumpcyjnym?
Jeśli tak, to przepraszam.