Wbrew pozorom dzisiaj o telekomunikacji wcale nie będzie, tylko o supermarketowym maltretingu cenowym. Będzie krótko, bom zmęczony fizycznie. Ot, wbiję ze dwie maleńkie szpileczki: jednemu francuskiemu marketowi i jednemu polskiemu, co się na francuskich wzoruje, i prędko uderzam w kimę.
Zacznijmy od polskiego: Piotra i Pawła (wzoruje się na francuskich marketach, bo to ponoć francuski patent, żeby zaraz za wejściem na salę marketu zainstalować stoisko ze świeżymi owocami i warzywami)
No więc Piotr i Paweł zadał nam matematyczną zagadkę – jeśli kilogram wędliny kosztuje 4,39 (to chyba promocja, z której bałbym się skorzystać), to ile kosztuje 100 gram? Ano tyle:
(Korzystając z okazji przypominam Piotrowi i Pawłowi, że słowem-kluczem we francuskim patencie jest słowo „świeże”. Należy to rozumieć następująco: do śliwek, brzoskwiń i nektarynek nie dodawajcie mi, nawet gratis, tętniącej życiem kolonii muszek owocówek; białka mogę sobie poszukać na dziale mięsnym).
Kolejnej zagwozdki matematycznej dostarcza Carrefour, serwując nawilżane chusteczki do tyłków niemowląt:
Jeśli ktoś ma problem z mnożeniem przez dwa, to podpowiadam: tak, taniej byłoby kupić dwie paczki nie-promocyjne, niż promocyjny dwupak.
Jeśli ktoś ma problem z układaniem równań z jedną niewiadomą, to podpowiadam: jeśli druga, promocyjna paczka jest 30% tańsza, a łączna cena to 17,45 zł, to ta pierwsza kosztuje 10,26 zł.
Nic, tylko kupować w promocji.
Tak więc pamiętajcie – wystrzegajcie się pułapek francuskiego kapitalizmu! Dobranoc!
PS. Fotki znalazłem robiąc remanent zawartości mojego telefonu – stąd tytuł wpisu.