Rozkosze SEO

Właściwie to nie wiem, czy ktoś przesadził w swoim kombinowaniu z SEO, czy to po prostu złośliwość rzeczy martwych. W każdym razie zobaczcie, co pokazuje Google, jeśli wyszukuje się w nim „inwestowania przez internet”. (Jeśli nie wiecie, co to jest SEO, to już niedługo ruszy na maltreting.pl najważniejszy i najbardziej wiarygodny internetowy słownik pojęć marketingowych; zobaczcie zresztą próbkę na końcu tekstu.)

Bez dalszych wstępów przejdźmy do konkretów:

Zumi i Google znajdą wszystko

Zumi i Google znajdą wszystko

No, no – do tej pory mój podziw dla zdobyczy techniki budził fakt, że na zdjęciach satelitarnych można zidentyfikować przedmiot wielkości pudełka zapałek. To jednak oczywiście blaknie przy dokonaniach chłopaków z Zumi.pl…

Tymczasem zapowiedziana próbka słownika marketingu (ta-da!!!):

SEO (z zamorskiego: search engine optimization) – seria rozpaczliwych działań właściciela strony internetowej, której nikt przy zdrowych zmysłach nie chce oglądać, zmierzających do tego, aby pojawić się jak najbliżej pierwszego miejsca w wynikach wyszukiwania Google’a. Działania te z grubsza można wrzucić do dwóch worów:

  • modyfikowanie strony tak, aby była ona bardziej „przyjazna” dla tzw. robotów, czyli automatycznych mechanizmów wyszukiwarek, które snują się po internecie, analizują napotkane strony i próbują zgadnąć, o czym dana strona tak naprawdę jest. (Oczywiście modyfikowanie strony tak, by była bardziej przyjaznej dla robota, powoduje, że jest ona jeszcze bardziej beznadziejna z ludzkiego punktu widzenia)
  • „popularyzowanie” witryny w internecie, czyli spamowanie na forach i blogach; rejestrowanie się w katalogach, których żadna szanująca się wyszukiwarka nie bierze pod uwagę; molestowanie właścicieli innych witryn (najczęściej równie beznadziejnych), aby zamieścili linki do danej strony na własnym serwisie; zakładanie kolejnych beznadziejnych witryn tylko po to, aby zamieścić na nich linki do optymalizowanej strony.

SEO nazywane jest często „darmowym pozycjonowaniem”, w odróżnieniu od SEM tudzież SEA (z zamorskiego: search engine marketing / advertising), czyli reklamy w wyszukiwarkach. Jest to oczywiście określenie głęboko ironiczne, ponieważ „darmowym pozycjonowaniem” zajmują się firmy śpiewające za swoje usługi raczej ciężkie pieniądze.