Dzisiaj będzie o luwaku – chyba jedynym na świecie zwierzęciu, które produkuje kawę. Jak to robi? Ano można powiedzieć, że do produkcji zabrał się od dupy strony… Robi to jednak z takim wdziękiem, że możni tego świata gotowi są płacić tysiąc euro za każdy kilogram… no właśnie, czego?
Kawę, do której produkcji walnie przyczynia się luwak, powstaje na Sumatrze. Można ją kupić między innymi na market.nordea.pl i smaktoskanii.pl. Sam nie wiem, który z tych dwóch przypadków jest ciekawszy:
- skandynawski bank, sprzedający cokolwiek nietypową kawę (jak bardzo nietypową, zobaczycie dalej…) obok specyfików na odchudzanie, których prędzej spodziewał się na serwisie dopalacze.pl (o – proszę)
- rzekomo toskański sklep internetowy, związany jednak z Toskanią dość liberalnymi więzami (skrajnie liberalnymi, bo o ile mnie pamięć nie myli, Sumatra nie należała do Włoch nawet u szczytu potęgi cesarstwa rzymskiego…)
Ale zostawmy na boku geograficzne zawiłości oraz patologicznie szeroką ofertę banków i zajmijmy się luwakiem.
Otóż luwaka wyszperał w sieci całkiem niedawno kumpel z roboty – nazwijmy go A, aby chronić niewinnych. Swoim znaleziskiem A wywołał małą mailową burzę, ku uciesze jej uczestników.
Zaczęło się mailem od A:
Klik i wchodzę na listę dostępnych produktów, a tam w sekcji delikatesy (wow!) kawa Kopi Luwak: http://market.nordea.pl/19024,256096/Kawa,Kopi_Luwak_ziarno_100g/
Urzekł mnie eufemistyczny opis procesu produkcji kawy pod nazwą Kopi Luwak:
„Zdecydowanie najrzadsza i najdroższa kawa świata. Pochodzi z plantacji na Sumatrze i produkowana jest w niewielkich ilościach przy udziale miejscowego gryzonia zwanego „Luwak”. To sympatyczne zwierzę zakrada się nocą na najlepsze plantacje kawy i żywi się owocami kawowca starannie wybierając te najbardziej dojrzałe i najsłodsze. Soki żołądkowe wywołują unikalny dla kawy proces fermentacji, co tłumaczy jej zupełnie inny, oryginalny smak. Ekstremalnie gęsta i mocna, z charakterystycznym aromatem kakao, ziół i gorzkiej marmolady z pomarańczy. Długi posmak daje wrażenie esencji rabarbarowej. Idealna na najbardziej wyjątkowe okazje i bardzo ekskluzywny upominek.”
Podziwiam sympatyczność gryzonia, którego natura wyposażyła w zdolność wyboru najlepszych plantacji i starannej selekcji dojrzałych i najsłodszych owoców – może z jego umiejętności powinni skorzystać inni producenci, którzy muszą w tym celu zatrudniać jakichś starych dziadów wąchających wory z kawą.
Zgodnie z opisem główny wpływ na jej smak mają soki żołądkowe, choć niewiele wiadomo na jakim etapie nabiera ona charakterystycznego aromatu kakao – w jelicie cienkim? (jeśli takie posiada). Nawet nie chce myśleć skąd bierze się posmak gorzkiej marmolady z pomarańczy i rabarbaru:/
Na wyjątkowe okazje – kochanie, masz ochotę na kawę z k..y?:D
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać – mniej więcej jedną przerwę na reklamę:
….przerwa na reklamę….
….koniec przerwy na reklamę….
Temat podchwycił niejaki B:
No, dialog mógłby byc niezły:
On: kochanie, masz ochotę na kawę z k..y?
Ona: niestety, wczorajszy zapas już zużyliśmy… Jest dopiero godzina 8:30, a wiesz przecież, że nasz mały Luwak wypróżnia się dopiero po 10:00… musimy poczekać…
Chwilę później B zauważył coś interesującego: Zastanawiam się jak w tym kontekście rozumieć informację: „Przewidywany czas realizacji: 7 dni”. Mały Luwak ma zatwardzenie? 😉
Niedługo później Cwzbogacił dyskusję o wkład multimedialny:
Proponuję skontaktować się z adminem w nordei, niech wrzucą ładne zdjęciu półproduktu zaraz po procesie fermentacji, przed paleniem 😉
Wymianę poglądów zakończył B:
Uwaga, będzie hardkor!
Raz na pięć lat zdarza się kawa jeszcze rzadsza (a może gęstsza?).
Jest to jedyna w swoim rodzaju kawa latte (a właściwie ze śmietanką) i mamy z nią do czynienia wtedy, kiedy żrącego kawę sympatycznego luwaka bezpośrednio przed wypróżnieniem zdybie luwak-gej!
Na wszelki wypadek piliśmy już tylko herbatę. Bez mleczka.
….na koniec reklama – ciekawe, co się wyświetli….