Colonix wraca, by zbawić świat

colonix_biohazardSzczęśliwi ci, którzy nie wiedzą, co to Colonix. Niestety, Wasze szczęście właśnie dobiegło końca. Specyfik, który wygoni z Waszych dupsk wszystkie nielegalne formy życia, wraca, by zbawiać świat.

Ostrzegam lojalnie: nie czytajcie przy jedzeniu.

 Ale zacznijmy od początku. Aby zrozumieć, o co w ogóle tyle hałasu, trzeba wiedzieć, co to jest Colonix. Te dwie setki z Was, które czytały poprzedni wpis o Colonix, mogą przeczytać tylko kolejny akapit, a potem zjechać na sam dół wpisu. Pozostałych powoli wprowadzę w tematykę.

….przerwa na reklamę….


….koniec przerwy na reklamę….

 

Zacznijmy od tego, że to, co dla mnie parę miesięcy temu było szokiem, na Zachodzie wpisało się już w medyczno-marketingowo-hardkorowy krajobraz. Do tego stopnia, że na liście najgorszych okładek płytowych wszechczasów pojawiła się okładka zdobiąca płytę o nieoficjalnym podtytule „Official album of Colonix„. Oto ona:

 

Millie Jackson: Back to the s**t, czyli The Official Album of Colonix

Millie Jackson: Back to the s**t, czyli The Official Album of Colonix

(całą listę najgroszych okładek można zobaczyć tutaj)

Zapewne domyślacie się już, że Colonix ma coś wspólnego z kiblowymi problemami. Ano ma. Colonix to lek na przeczyszczenie. I to przeczyszczenie totalne. Co różni Colonix od innych leków na wstydliwe przypadłości? Ano między innymi to, że chłopaki z Colonixa, przygotowując przekaz marketingowy, nie zawracają sobie dupy (nomen omen) subtelnościami, nie podchodzą do problemu w sposób metaforyczny lub rzekomo humorystyczny, tylko wykładają kawę na ławę.

Oczywiście „wykładać kawę na ławę” to przenośnia. Jeśli mielibyście kolegów tudzież koleżanki, które w podobny sposób jak Colnix wykładają kawę na ławę, to w życiu nie wpuścilibyście ich do swojego kibla. Ani tym bardziej do salonu. 

OK, teraz ci z Was, którzy mają słabe żołądki, zaglądają sobie na Onet.pl; reszta czyta i ogląda dalej.

Ostrzegam. Nie żartuję. Będzie hardkorowo jak rzadko. („Rzadko” w tym kontekście powinno brzmieć złowieszczo i jednoznacznie dwuznacznie.)

A więc do rzeczy: czy mieliście kiedyś obawy, że siadając na klopa wysracie coś więcej niż tylko klocka? Tak? No to Colonix spełnia te obawy:

Colonix #2 - strona główna, czyli już zaczyna się robić niedobrze

Colonix - strona główna, czyli już zaczyna się robić niedobrze; w lewym dolnym rogu jest dokładnie to, co myślicie, że to jest (entuzjaści mogą kliknąć i powiększyć obrazek)

Takich zdjęć na oficjalnej stronie Colonixu jest zatrzęsienie. Więcej zobaczycie na http://www.colonix.pl/index.php, albo – jeśli uważacie się za twardzieli – na http://www.colonix.pl/galeria_foto.php.

Polecam również poczytać wspomnienia zadowolonych klientów. Zaprawdę, powiadam Wam: powalająca mieszanka doznań fekalnych i religijnych (!). Mała próbka poniżej.

Program Colonix odkryłem w trakcie poszukiwań za pomocą Google i CODZIENNIE DZIĘKUJĘ BOGU, ŻE TO ZROBIŁEM! Oczywiście z początku byłem sceptyczny, ale po przeczytaniu opinii klientów musiałem sam spróbować. Nie miałem nic do stracenia. Ależ się myliłem! Straciłem najokropniejsze rzeczy, jakie tylko można sobie wyobrazić i mam na to dowody! Zawsze gdy szedłem do łazienki, brałem mój cyfrowy aparat fotograficzny na wszelki wypadek, jeśli pojawi się coś dziwnego. Oto podsumowanie moich przeżyć.

1 – 8 kwietnia Rozpocząłem program i nie zauważyłem nic specjalnego. Czułem się bardzo zapchany i wzdęty, ale myślę, że było to spowodowane piciem wielkiej ilości wody. Chodziłem do łazienki jakieś trzy razy dziennie, nie musiałem się wysilać i miałem niezłe wyniki.

9 kwietnia W sobotę rano zbudziłem się i miałem dziwnie wyglądający stolec. Wyglądał on inaczej niż jakikolwiek stolec z przeszłości, musiałem więc to dokładniej zbadać. Wziąłem plastykowe szczypce i uderzyłem nimi w to kilka razy. Stolec rozwinął się i wyglądał jak długi kawałek jelit. Podniosłem to szczypcami i faktycznie, był to 20-calowy kawał wstrętnej substancji, która prawdopodobnie przez całe lata przylegała do ścianki mego jelita! Wziąłem więc aparat i zrobiłem pierwsze zdjęcie śmierci, która żyła w mym wnętrzu.

10 kwietnia Wydaliłem więcej tej rzeczy przypominającej jelito. Było to nieco cięższe i miało kieszonki.

Miało kieszonki… Skoro już wiecie czym jest Colonix, to czas rozwiązać zagadkę tytułowego zbawiania świata. Otóż patrzcie, jaką reklamę zbystrzyłem dokonując rutynowego przeglądu okresowego serwisu maltreting.pl:

No proszę, z czym sobie Colonix poradzić potrafi!

No proszę, z czym sobie Colonix poradzić potrafi!

Update: Colonix radzi sobie nie tylko z A/H1N1, ale także zaczyma tworzyć nową gałąź medycyny kosmetycznej: fryzjerstwo per rectum.