Nie tylko Colnix walczy we świńską grypą. Ludzkość od zagłady postanowił uratować także Domestos. Rozumiem szlachetne intencje, ale…
…ale mam jednak pewne wątpliwości dotyczące sposobu użycia Domestosa, których – niestety – producent w reklamie nie rozwiewa.
Nawet trudno mówić o „wątpliwościach”, bo Unilever (producent Domestosa) żadnego sposobu użycia nawet nie zasugerował. Mam jednak pewne hipotezy co do tego, co można byłoby zrobić ze słynnym pogromcą zarazków, aby powstrzymać rozwój epidemii:
- użyć niemal klasycznie: wlać zawartość do kibla, a następnie wściubić łeb do środka, przytrzasnąć z góry deską, i rozpocząć inhalację
- użyć nieco mniej klasycznie i nieco ryzykownie: wypłukać jamę ustną (tę hipotezę pod znakiem zapytania stawia fakt, że Domestos nie jest dostępny w adekwatnych do sytuacji smakach, na przykład miętowym)
- użyć jeszcze mniej klasycznie i jeszcze bardziej ryzykownie: wypłukać jamę ustną, w międzyczasie popełniając tzw. połyk; doprowadzi to do wypłukania także niższych partii przewodu pokarmowego (w takim wypadku trudno jednak wytłumaczyć to, że do Domestosa nie są dołączane jogurty, które po kuracji pomogłyby odbudować florę bakteryjną)
- mechanicznie: złapać wirusa pensetą i tłuc go do upadłego butelką Domestosa (tylko dlaczego w pakiecie z Domestosem nie sprzedaje się penset?)
- dożylnie, bracie, dożylnie – that’s the only way to fly…
PS. Jakby się kto pytał, dlaczego ta reklama Domestosa trafia do kategorii „kopanie leżącego”, to proszę mi wytłumaczyć związek między środkiem do mycia kibla, brudnymi rękoma i chorobą przenoszoną drogą kropelkową…