Co w komórce siedzi #3

era_steczkowska_mmsA właściwie nie tyle siedzi, co pręży się i wygina. I nie co, tylko kto..

I to nie byle kto, ale sama Justyna Steczkowska, właścicielka jednej z najmocniej eksponowanych par nóg w polskim show businessie. I nieco słabiej wypadającego w kolorowych magazynach głosu o skali mniej więcej 4 oktaw.

I to jak się wygina… I już nie mówię tu o 4-oktawowym głosie…

A tak w ogóle, to ile zdań do cholery można zaczynać od „i” albo od „a”?


Do rzeczy. Jeszcze w zeszłym roku Era GSM złożyła mi MMS-ową ofertę nie do odrzucenia. Oferta zaczynała od prezentacji talentów wokalnych Justyny Steczkowskiej:

era_steczkowska_mms

oooooh...

MMS-a nie do odrzucenia dostałem 23 grudnia, więc zastał mnie on w dość świątecznym nastroju. Nic dziwnego, że na widok tak nastrojowego zdjęcia od razu przypomniał mi się fragment piosenki prezentowanej przez Wojciecha Cejrowskiego w jednej z przedświątecznych trójkowych audycji. W piosence tej pewien prostolinijny kowboj o czystym sercu zwraca się do obiektu swoich westchnień w te, nieco rubaszne, słowy:

Jingle my bells, bejbi!

Jakby to powiedzieć… Zdjęcie momentalnie zaapelowało do mojego wewnętrznego (?) Rudolfa. (Wewnętrzny Rudolf to oczywiście koncept znany z psychologii – taki gwiazdkowy odpowiednik wewnętrznego dziecka).

Jak się okazało po około półgodzinnej kontemplacji widocznych na zdjęciu talentów wokalnych Pani Justyny, fakt pobudzenia mojego wewnętrznego Rudolfa był jak najbardziej na miejscu. Zdjęcie było bowim elementem reklamy zachęcającej do kupna… kolędy.

No takie kolędy to i ateistę by przekonały o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy.

No takie kolędy to i ateistę by przekonały o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy.

Jingle my bells, bardzo proszę, jingle my bells!