Zwykle klienci banków zabiegają o to, aby ich zdolność kredytowa została oszacowana na jak najwyższym poziomie. Jest jednak kraj, w którym klienci modlą się, aby tak się nie stało.
Tym krajem jest Grecja.
W Grecji odsetki związane z kredytem najwyraźniej naliczane są od ustalonej przez bank zdolności kredytowej. Tak przynajmniej sugeruje radiowa banku prowadzącego swoją działalność pod jasno sugerującym helleńskie korzenie szyldem Polbank.
Sami posłuchajcie.
Dyrektor dał mi linię kredytową, w której płacę tylko za to, co wykorzystam? Odsetki zapłacisz tylko za wykorzystaną kwotę?
Nie znam żadnej linii kredytowej oferowanej przez polski bank, w przypadku której odsetki naliczane są od innej kwoty niż kwota wykorzystana. Szczerze mówiąc nie znam też „normalnego” kredytu, w którym odsetki naliczane są od innej kwoty niż wykorzystana.
W Grecji musi być inaczej.
Poza wykorzystaną kwotą kredytu i kwotą zdolności kredytowej nie przychodzi mi do głowy żadna inna kwota, która mogłaby być podstawą naliczenia odsetek. No, może limit kredytowy – ale wtedy jaka byłaby różnica między linią kredytową i zwykłym kredytem?
Tak więc greckie banki z całą pewnością naliczają odsetki od kwoty oszacowanej zdolności kredytowej. Czytając jakiś czas temu doniesienia gospodarcze z Grecji można się domyślać, że praktyka ta była na tyle dotkliwa, że – aby jej uniknąć – Grecy gotowi byli zszargać wiarygodność kredytową całego kraju, byle tylko nikt nie chciał im kredytów udzielać.
PS. Identyczny patent w przedstawianiu zalet swojej linii kredytowej (czy debetu w koncie – jeden pies) zastosował kiedyś ING Bank Śląski. Ku mojemu zaskoczeniu, moje naigrywania z ING skończyły się wycofaniem reklamy. Powstaje więc pytanie, tym bardziej zasadne, że zbliża się Wielkanoc: czy Polbank będzie miał tyle jaj co ING, i także wycofa swoją reklamę?