Ostatnia reklama soku jabłkowego Hortexu została chyba zainspirowana piosenką o jabłonce. Wiecie – tą, w której niewinne dziewczę śpiewa „miałam ci ja błonkę”.
Obejrzyjcie, posłuchajcie. Właściwie posłuchać wystarczy.
Jeśli jeszcze nie obudził się w Was cenzor zakazujący emisji tej reklamy przed 23:00, to ja może po prostu zacycu… znaczy zacytuję cokolwiek frywolne słowa tej reklamy:
Jabłka? Tylko jakie? Czerwone czy złote?
Fascynuje mnie ich smak, różnorodność…
Przecież jabłka i dziewczyny mamy najpiękniejsze!
Jedne kuszą klasycznym smakiem, drugie słodyczą i delikatnym złocistym miąższem.
Wskazać smaczniejsze? To niemożliwe… Ale czy to problem?
Hortex. Poczuj smak pasji.
No i jakby to ładnie ująć… Jeśli z użyciem jakichś rozrywkowych i niekoniecznie legalnych związków chemicznych obudziłbym w sobie ducha alternatywnego poety, to zapewne mógłbym nawet uznać, że to, czym kuszą dziewczyny, można nazwać, ekhm, delikatnym miąższem. Ale naprawdę, naprawdę wolałbym się nie domyślać, dlaczego akurat złocistym…
Miejmy nadzieję, że chodzi po prostu o to, że ów miąższ jest, ekhm… oblany… tym, no… promieniami zachodzącego słońca?