Powrót z niedawnego wypadu na narty dostarczył kolejnych dowodów na słuszność mojej spiskowej teorii związanej z Mapami Nokia.
Mapy Nokia to aplikacja do nawigacji GPS przeznaczona dla telefonów fińskiego koncernu. Jego przedstawicieli z pewnością ucieszy fakt, że mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że Mapy Nokia są zdecydowanie warte swojej ceny. Warto tu może przypomnieć, że Mapy Nokia to aplikacja całkowicie darmowa.
Mimo to Nokia może czerpać z niej korzyści – i tu przechodzimy do wspomnianej na wstępie teorii spiskowej.
Wiele wskazuje na to, że algorytmy nawigacji Nokii powstały pod dyktando lobby producentów samochodów terenowych. Wstrząsające (właściwie: wy-trząsające) wrażenia, jakich dostarcza jazda trasami wytyczonymi przez Mapy Nokia są w stanie przekonać każdego, że zwykły samochód osobowy jest już passé. A nawet jeśli nie, to wkrótce zupełnie passé będzie jego zawieszenie.
Kolejne tropy prowadzą do lobby producentów części zamiennych. Oni także z pewnością byli gotowi wiele zapłacić za to, aby nawigacja Nokii skrzętnie omijała wszelkie zachowujące pozory przyzwoitości drogi.
Lobbystami są być może także właściciele zakładów wulkanizacyjnych. Ten domysł zawdzięczam niestety autopsji (auto-psji?) To prawdopodobnie właśnie fragment trasy, na który zaprowadziło mnie nadmierne zaufanie do wskazówek Map Nokii, wzbogacił jedną z opon w moim samochodzie o pokaźnych rozmiarów nit. W efekcie owego wzbogacenia, powietrze zgromadzone w oponie zaczęło powoli, acz nieuchronnie, dążyć do osiągnięcia jedności z powietrzem atmosferycznym.
I w końcu mu się to udało…