Widzieliście nową reklamę Tyskiego? O tę?
Bo mam parę pytań.
Pierwsze.
Dlaczego kiedy panowie Boniek, Van Basten i Figo wychodzą na trybunę i patrzą na przestrzał przez boisko, to po przeciwległej stronie trybuny nie widać? Rozumiem, że zachęcają nas do kibicowania – jak informuje lektor – na największym stadionie świata, ale czy ten stadion rzeczywiście jest tak duży, że trybuna naprzeciwko zniknęła za horyzontem?
Drugie.
Jak Tyskie wpadło na to, żeby do reklamy o typowym dla Tyskiego patriotycznym zacięciu zatrudnić van Bastena (Holandia) i Figo (Portugalia), a więc krajanów chłopaków, na których – jeśli Polska wyjdzie z grupy – możemy trafić już w ćwierćfinałach Euro 2012?
I którzy – jeśli już do tego dojdzie – zapewne bez ceregieli odeślą nas do domu? (Dobrze, że przynajmniej będziemy mieli blisko…) Portugalia była co prawda na tyle miła, żeby nie strzelić nam żadnego gola w trakcie niedawnego spotkania towarzyskiego, ale myślę, że wyłącznie dlatego, że nie chcieli nam robić przykrości w pierwszym meczu rozegranym na naszej nowej narodowej dumie.
Chociaż, jak się nad tym zastanowić, i van Basten, i Figo mogą rzeczywiście kibicować Polsce zupełnie szczerze. Przynajmniej do pewnego momentu. W końcu pewnie nie mieli by nic przeciwko temu, żeby ich reprezentacje spotkały się z naszą w fazie play off.
Z drugiej strony zapewne jest im kompletnie obojętne z kim z naszej grupy śmierci miałyby się zmierzyć ich drużyny narodowe.
Trzecie.
Wybaczcie mój francuski, ale… Czy naprawdę kurwa trzeba było bezcześcić „Paradise City” na potrzebę reklamy jakiegoś taniego sikacza?!