Wbrew wszelkim zasadom budowania napięcia, na niewątpliwie intrygujące freudowskimi konotacjami pytanie zawarte w tytule odpowiem już w drugim zdaniu. Otóż spróbuję udowodnić, że w gardle może stanąć fasola, i to bananem.
Cholera, no i nie udało się. Nie odpowiedziałem jeszcze na pytanie „komu?”
Kupiec to firma będąca – jak sama o sobie mówi – jednym z największych producentów zdrowej żywności w Polsce. Cokolwiek by to nie znaczyło.
Jak firma dalej sama o sobie mówi, większość jej produktów wpisuje się w piramidę zdrowego żywienia. Cokolwiek by to nie znaczyło.
Facebookowym ramieniem Kupca jest profil Coś na ząb, gromadzący obecnie około 17 tysięcy fanów. Całkiem niedawno na wspomnianym profilu pojawiło się to zdjęcie:
Jak widać, Coś na ząb raczy tutaj pokpiwać z produktu konkurencji: kaszy manny, w której znajdujemy pokaźną ilość dodatku nie wymienionego zapewne na liście składników – fasoli. Trzeba przyznać, że to odważna taktyka ze strony firmy, która robi coś dokładnie przeciwnego, czyli umieszcza na opakowaniu informację o składniku, którego w produkcie nie ma. Przesuwa to znaną nam już koncepcję marketingu homeopatycznego w kierunki rozległej krainy marketingu transcendentnego. (O marketingu transcendentnym mówimy wtedy, gdy składnik, którego istnienie sugeruje producent, wyzwolił się z oków tradycyjnie pojmowanej materii i istnieje wyłącznie w jednym z alternatywnych wymiarów.)
O co chodzi? O banany. Banany, które dumnie widnieją na froncie opakowania owsianki Coś na ząb: jabłko i banan. (Właściwie widnieje, bo banan jest jeden – ale jak się okaże, nawet jeden banan to w tym przypadku i tak zdecydowanie za dużo.)
Banany widnieją (widnieje) na froncie, widnieją na rewersie, z tym wszak zastrzeżeniem, że na rewersie widnieją wszędzie za wyjątkiem listy składników. Na liście składników figuruje za to inny składnik: suszone jabłko o smaku banana.
Tak. Nie przewidzieliście się. Moglibyście co prawda dla upewnienia po prostu cofnąć się o jeden akapit i przeczytać ponownie, ale ja będę tak miły, że powtórzę: suszone jabłko o smaku banana.
O ustosunkowanie się do tematu mało ortodoksyjnego składu jabłkowo-bananowej owsianki wysłannik Maltretingu poprosił – tradycyjnie – Pragnącego Zachować Anonimowość Rzecznika Prasowego firmy. Trzeba przyznać, że Pragnący Zachować już przed rozmową zdradzał pewne oznaki poirytowania (do pewnego stopnia uzasadnione, gdyż ostatnio odpowiadał na pytania dość często: o proszę i o bardzo), jednak takiej reakcji… nie zapowiadało nic.
PS. Jeśli ponad tekst lubicie obrazki i chcielibyście podzielić się nimi z wykorzystaniem Facebooka, Google+ czy innych narzędzi masowej dezinformacji, to uprzejmie informuję, że wkrótce pojawi się także zupełnie autonomiczna, nie potrzebująca tekstu, wersja komiksu o Rzeczniku.