Niedawno zauważyłem w sklepie kartę pre-paid Virgin Mobile. Widniało na niej hasło „Bądź pierwszy”.
No więc Droga Virgin: doceniam subtelność, z jaką posługujesz się językiem, ale ponad bycie pierwszym przedkładam doświadczenie i umiejętność zaspokajania wyrafinowanych potrzeb.
Zajrzałem też na Twoją stronę internetową, gdzie zapraszasz mnie do Klubu Virgin. Niestety, nie skorzystam. W moim przypadku jest już po ptakach, że tak powiem.
Poza tym… kim ja właściwie miałbym być w tym Klubie Virgin? Członkiem?
Tak więc, mimo że mogę Cię mieć za stosunkowo niewielkie pieniądze, nie skorzystam z Twojej oferty. Nie chciałbym jednak, żebyś pomyślała, że jej nie doceniam. Wręcz przeciwnie. I właśnie dlatego chciałbym podsunąć Ci pewien pomysł.
Najwyraźniej lubisz delikatnie nawiązywać do znaczenia słowa „Virgin” w swojej komunikacji marketingowej. Myślę więc, że moja propozycja Ci się spodoba.
Otóż, Droga Virgin, uważam, że do wspomnianego startera „Bądź pierwszy” mogłabyś z powodzeniem dołączać – skądinąd znakomity – film z Danielem Day-Lewisem: „Aż poleje się krew”.