Limity bez ograniczeń

Nie macie pojęcia, jak nudnym, zastygłym w marazmie i gnuśniejącym w okowach niezmienności byłby język polski, gdyby nie pionierskie osiągnięcia działów marketingu operatorów telefonii komórkowej.

Przeciętny Polak nie wpadłby na przykład na to, że sformułowania bliskoznaczne mogą znaczyć coś zupełnie przeciwnego. Na szczęście… na szczęście to nie przeciętny Polak wyznacza trendy rozwoju języka, ale polonistyczna awangarda spod znaku telekomunikacji. Dzięki temu mieliśmy już na przykład usługi „bez ograniczeń”, w ramach których funkcjonowały „limity”.

Jednak mimo tak wysoko zawieszonej poprzeczki duch zażartej rywalizacji rynkowej mobilizuje do osiągania coraz to bardziej wyśrubowanych rezultatów i przełamywania kolejnych językowych barier. Bo jeśli myślicie że brak ograniczeń z limitami to szczyt językowej ekwilibrystyki, to co powiecie na to?

lte_plus_idiotgrafika

Taka idiotgrafika. Przy okazji pozwoliłem sobie poepatować trochę cyferkami.