Mam cichą nadzieję, że przynajmniej część z Was czyta mnie dla ironii, a może nawet dla pewnej finezji w krytykowaniu tego, co mi się nie podoba. Teraz jednak nie mam ochoty silić się ani na ironię, ani tym bardziej na finezję.
Być może ten tekst powinien traktować o większości mediów. Ale jest akurat sobota koło południa, a ja nie mam ambicji zakrojonej na szeroką skalę analizy. Wystarczy mi, że napiszę o tym, co zobaczyłem w sobotę koło południa.
I napiszę krótko: TVN24.pl to banda pierdolonych hien, dla których jedynym wyznacznikiem jakości i rzetelności jest liczba kliknięć. Hien, które dla tych klików gotowe są kompletnie wypaczyć tezę tekstu, byle tylko na głównej stronie, w bijącym po oczach tytule, zabrzmiała ona jak najbardziej dramatycznie. Byle tylko prowadziła do – celu celów redaktorów serwisów internetowych – kliknięcia.
Hien, które być może – zaryzykuję wyjątkowo chamską tezę – byłyby zadowolone z wybuchu konfliktu zbrojnego na Ukrainie, bo miałyby z czego rzeźbić te fantastyczne bijące po oczach czerwienią, czasem czernią, a czasem żółcią apokaliptyczne nagłówki.
„Zagrożenie wojną w każdej chwili” – krzyczy dzisiaj pierwszy nagłówek na głównej stronie.
„Nie sądzę, abyśmy w jakimś przewidywalnym czasie doświadczyli czegoś tak dramatycznego jak wojna w pobliżu naszych granic” – czytamy już w pierwszym zdaniu na kolejnej stronie, po kliknięciu w alarmujący nagłówek.
W dalszej części tekstu – oraz w towarzyszącym mu wideo – również nie znajdziemy nic, co by uzasadniało brzmienia nagłówka. Nic. Albo bardzo, bardzo niewiele. Oceńcie zresztą sami – tutaj.
Żeby rzucić trochę światła na mój prywatny pogląd na sprawę: uważam, że teza nagłówka, jako taka, jest prawdziwa. Dokładnie tak uważam. Zagrożenie wojną istnieje, jest wysokie i może się zrealizować w każdej chwili. I nie jest powiedziane, że ograniczy się ona do granic Ukrainy. Być może podobnie oceniają sytuację redaktorzy TVN24 czy TVN24.pl. Ale do kurwy nędzy, serwis informacyjny jest od tego, żeby informować. Żeby relacjonować. Żeby rzetelnie przekazywać wypowiedzi, a nie filtrować je przez własną oceną sytuacji anonimowego redaktora.
Tym bardziej, że nie oszukujmy się: tu nie ma mowy o „filtrowaniu informacji przez własną ocenę sytuacji”. Tu mamy do czynienia z medialnym ścierwojadztwem. Z wielbieniem wielkiego, wszechmogącego klika.
Klik ponad wszystko. Ponad jakość. Ponad rzetelność.
I, drogie TVN24.pl, nie pisałbym tego, gdyby to był jednorazowy eksces. To nie jest jednorazowy eksces. To jest ostatnio Wasz standard.
Może podrzucę jeszcze jeden przykład. Poniżej lead tekstu, który jak grom z jasnego nieba pojawił się na samej górze głównej strony serwisu TVN24.pl 31 marca, niedługo po tym, jak Rosjanie zasugerowali, że będą wycofywać wojska spod granicy z Ukrainą. Niestety, nie pamiętam dokładnie prowadzącego do tego tekstu nagłówka na głównej stronie, ale jestem niemal pewien, że były w nim słowa „nowe informacje” i „zaniepokojenie”.
Komitet Kongresu ds. Sił Zbrojnych wzywa do silniejszego wsparcia Ukrainy, wobec „agresywnej postawy Rosjan”. Politycy mają być w posiadaniu „nowych” niejawnych informacji, które zmuszają ich do działania „pilnie i w stanie zaniepokojenia”. Kongresmeni wzywają też Baracka Obamę, aby podzielił się z Ukraińcami danymi wywiadowczym na temat ruchów rosyjskich wojsk.
źródło: TVN24.pl
W każdym razie zarówno nagłówek, jak i sam tekst sugerowały, że oto wydarzyło się coś nowego, nie do końca wiadomo co, ale w każdym razie było to coś, co postawiło kongresmenów w stan najwyższej gotowości. I podważało wszelkie wcześniejsze informacje na temat potencjalnego wycofania wojsk.
Z tą informacją jest jednak mały problem – w momencie publikacji była mocno nieświeża. Nieświeża, bo co najmniej 4-dniowa, chociaż na TVN24.pl sprawiała wrażenie gorącej. Dokładnie tę samą sprawę (chodziło o list kongresmenów do Baracka Obamy) opisywał serwis FoxNews.com (i inne też) już 27 marca. Czyli wtedy, kiedy media dookoła świata trąbiły o tym, że „konflikt na Ukrainie jest bardziej prawdopodobny niż kiedykolwiek wcześniej”. Oczywiście w tym samym dniu trąbił o tym również TVN24.pl – a jakże.
Z jakiegoś sobie tylko znanego powodu TVN24.pl postanowił huknąć przeterminowaną wiadomością akurat wtedy, kiedy przez moment chociaż wydawało się, że sytuacja na Ukrainie może zmierzać ku uspokojeniu.
Widocznie zrobiło się zbyt spokojnie. A to przecież nie służy oglądalności.
Klik, klik.
***
Na samej górze każdej ze stron serwisu tvn24.pl znajdziemy informację o wyróżnieniu, jakie dostała… no właśnie? Stacja telewizyjna? Redakcja serwisu internetowego? W każdym razie wyróżnienie nazywa się „złotą telekamerą”.
Brzmi dumnie, chociaż wydaje mi się, że opis przyznanej statuetki oddaje charakter tej nagrody równie dobrze. Czy też równie źle, co akurat na jedno wychodzi.
Opis jest krótki: nagrodą jest statuetka złotego fagasa w narcystycznej pozie, napierdalającego selfie kamerą filmową.
[Aktualizacja, 5.04. godz. 20.15 – jakieś 8 godzin po publikacji niniejszego tekstu] Najwyraźniej po tym, jak „zagrożenie wojną w każdej chwili” przetoczyło się też przez Nagłówki nie do ogarnięcia i Cała Polska czyta dziennikarzom, chłopaki z TVN24.pl jakieś 4 godziny temu (jeśli oprzeć się na czytniku wiadomości Google’a z mojego telefonu) postanowiły zmienić tytuł tekstu – obecnie jest już inny. Ale tylko trochę.