Właściwie to należało się tego spodziewać.
Należało się tego spodziewać podobnie jak spokojnie należało się spodziewać, że hasłu „jeszcze nie miałam tego w ustach” wygłoszonemu przez krwistoczerwone, gorące kobiece usta towarzyszyć będą równie gorące zapewnienia autorów kampanii, że oni w zasadzie to nie mieli na myśli nic zdrożnego. Absolutnie nie o to chodziło.
Zupa-dupa-seks. Tak prawdopodobnie wyglądał ciąg błyskotliwych skojarzeń, który efektem była kampania zup z worka.
Należało się tego spodziewać.
Należało się tego spodziewać, jak tylko okazało, że „oficjalnym” adresem internetowym kampanii jest adres kochamzupy.pl
I to nie jest Photoshop i jakaś cyfrowa łatwizna. To porządna, analogowa robota w zupełnie niecyfrowym tworzywie. To nożyczki, papier i taśma klejąca.
Wisi naprzeciwko jednego z kościołów w Poznaniu. Może proboszcz się wkurzył.
Jeśli tak, to piąteczka, księże proboszczu. Nadajemy na tych samych falach.