Dzisiejszy tekst nie powstałby, gdyby nie ludzkie dążenie do doskonałości. Gdyby nie właściwa naszemu gatunkowi wytrwałość w pokonywaniu przeciwności losu. Gdyby nie śmiałość, by zamierzać się na niemożliwe, i odwaga, by to osiągać.
I gdyby nie reklama telewizyjna, która przypomniała mi w ostatni weekend o paczce płatków kukurydzianych, które miesiąc wcześniej wprawiły mnie w pewne zakłopotanie.
Na wstępie jednak chciałbym tę reklamę przeprosić. Po pierwsze za to, że piszę o niej tak późno: jeden z komentarzy do tego wpisu wskazuje, że gdybym prezentował prawdziwie obywatelską postawę i oglądał telewizję, otwierając się przy okazji na gorące apele reklamodawców i ich zachęty do nieskrępowanej konsumpcji, to miałbym okazję ją zobaczyć już w połowie października.
Po drugie, chciałbym tę reklamę przeprosić za to, że nie mogę jej tu zamieścić – ale po prostu nie udało mi się jej znaleźć.
W trakcie poszukiwań udało mi się jednak trafić na pewną ciekawą stronę. Mianowicie, wpisawszy w Google’a słowa „reklama Nestle” (bo dzisiejszy wpis poświęcony jest firmie Nestlé oraz nowości w jej ofercie – bezglutenowym płatkom kukurydzianym) trafiłem na stronę żywieniowego giganta poświęconej odpowiedzialnej reklamie i sprzedaży.
Dowiedziałem się na niej między innymi, że:
- Nestlé samo sobie zakazuje reklamy skierowanej do dzieci poniżej 6 roku życia. To w zasadzie miło, że firma nie poświęca energii na szczucie na rodziców 3- czy 4-letnich dzieci, które – jeśli zaczną się w sklepie czegoś zbyt uporczywie domagać – można spacyfikować nawet zwykłym „o zobacz, jaki śliczny ptaszek przyleciał”, tylko bierze na cel zdecydowanie bardziej wyrafinowane jednostki 6-letnie i starsze, z którymi taki numer już nie przejdzie. Jestem jednak ciekawy, dzięki jakimż to zabiegom, modyfikacjom i manipulacjom taki na przykład królik znany z opakowań i reklam Nesquika ma wzbudzać entuzjazm dzieci 6-letnich i starszych, a nie wywoływać żadnej reakcji u 5- czy 4-latków. Bo przecież tak to działa, prawda? W przeciwnym razie musielibyśmy uznać, że cezura postawiona na wieku 6 lat jest czysto umowna i tak naprawdę – poza propagandową – nie niesie większej praktycznej wartości. No ale firma odpowiedzialna społecznie przecież na takie działania pozorowane sobie nie pozwoli, prawda?
- Jednym z (licznych, jak rozumiem) przykładów przywiązania Nestlé do idei odpowiedzialności społecznej jest – cytuję – „promocja aktywności fizycznej w reklamie batona Lion”. Nieco mnie to zaskoczyło, bo nie przypominam sobie reklamy Liona, w której widz zachęcany byłby do jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Śladu takiej reklamy nie doszukałem się też na – prawdopodobnie należącym do Nestlé – profilu Lion Polska na YouTube. Mało tego: w jednej z reklam osobnicy, których można podejrzewać o częste wizyty na siłowni (a więc było nie było aktywność fizyczną) dostają wciry od gościa, który na sportsmana raczej nie wygląda, a jedyny wysiłek, na jaki się zdobywa, to wpierdzielenie Liona.
No ale nie o tym miałem pisać. Właściwie wcale nie miałem pisać, tylko słuchać: słuchać Pragnącego Zachować Anonimowość Rzecznika Prasowego firmy Nestlé, który bardzo chciałby coś powiedzieć: