Wśród lamentów zwolenników tradycyjnych wartości, cywilizacja zachodnia – a Polska wraz z nią –osuwa się w otchłań zniewieścienia. Testosteron jest w odwrocie, faceci w rurkach są wszędzie. Nawet moda na typowo męski atrybut, jakim jest broda, podszyta jest androgynicznym fałszem. Wystarczy, że spytasz posiadacza szczególnie imponującego zarostu „jak ty to robisz”, a jest spore ryzyko, że usłyszysz dwugodzinny wykład na temat odżywek i pielęgnacji oraz wyczerpujący ranking barber shopów w promieniu 20 km.
Kategoria: Folklor Folklor, czyli marketing w niekoniecznie mniejszym mieście
Lans bez trzymanki
Jakiś czas temu obiecałem sobie, że szufladkę „folklor”, przeznaczoną do katalogowania twórczości graczy raczej pomniejszych, definitywnie zatrzasnę. Zdecydowanie więcej satysfakcji przynosi mi czepianie się efektów pracy wytrawnych profesjonalistów pracujących dla znanych marek, niż z nabijanie się z marketingowych wysiłków pana Zdzisia, drobnego przedsiębiorcy z Podkarpacia, który – wierząc w prawdziwość powiedzenia „reklama dźwignią handlu” – zaczyna eksperymentować z coraz łatwiej dostępnymi narzędziami współczesnego marketingu. Poza tym to mocno kłóci się z moim wewnętrznym poczuciem przyzwoitości – mając za sobą marketingową edukację i doświadczenie, miałbym pastwić się nad dokonaniami ludzi, którzy jedyną edukację marketingową odbierali oglądając bloki reklamowe w Polsacie? (Chociaż trzeba przyznać, że jest to edukacja na swój sposób niezwykle intensywna.)
Człowiek jest jednak istotą ułomną i czasami, mimo najszczerszych chęci, ulegnie pokusie.
Łebskie chłopaki
Pełny, bogaty smak z wyraźnie wyczuwalną goryczką. Złota barwa przywodząca na myśl bursztyn wyławiany spośród morskich fal. I wreszcie – by przypieczętować wrażenie obcowania z piwem najprzedniejszej jakości – utrzymująca się długo gęsta pianka. W ten właśnie sposób mógłbym opisać wrażenia z konsumpcji Łebskiego Piwa.
Sześć stóp pod ziemią
Mówi się, że nie wszystkie firmy powinny mieć swój fan page na Facebooku. Mówi się, że social media nie są dla każdego, że nie do wszystkich branż pasują. Ale to brednie. Banialuki opowiadane przez ludzi małej wiary.
Słowo „wiara” jest tu zresztą bardzo na miejscu, bo za chwilę otrzemy się o kwestie ostateczne.
Folklor, czyli marketing w niekoniecznie mniejszym mieście
Lans bez trzymanki
Jakiś czas temu obiecałem sobie, że szufladkę „folklor”, przeznaczoną do katalogowania twórczości graczy raczej pomniejszych, definitywnie zatrzasnę. Zdecydowanie więcej satysfakcji przynosi mi czepianie się efektów pracy wytrawnych profesjonalistów pracujących dla znanych marek, niż z nabijanie się z marketingowych wysiłków pana Zdzisia, drobnego przedsiębiorcy z Podkarpacia, który – wierząc w prawdziwość powiedzenia „reklama dźwignią handlu” – zaczyna eksperymentować z coraz łatwiej dostępnymi narzędziami współczesnego marketingu. Poza tym to mocno kłóci się z moim wewnętrznym poczuciem przyzwoitości – mając za sobą marketingową edukację i doświadczenie, miałbym pastwić się nad dokonaniami ludzi, którzy jedyną edukację marketingową odbierali oglądając bloki reklamowe w Polsacie? (Chociaż trzeba przyznać, że jest to edukacja na swój sposób niezwykle intensywna.)
Człowiek jest jednak istotą ułomną i czasami, mimo najszczerszych chęci, ulegnie pokusie.
Łebskie chłopaki
Pełny, bogaty smak z wyraźnie wyczuwalną goryczką. Złota barwa przywodząca na myśl bursztyn wyławiany spośród morskich fal. I wreszcie – by przypieczętować wrażenie obcowania z piwem najprzedniejszej jakości – utrzymująca się długo gęsta pianka. W ten właśnie sposób mógłbym opisać wrażenia z konsumpcji Łebskiego Piwa.
Sześć stóp pod ziemią
Mówi się, że nie wszystkie firmy powinny mieć swój fan page na Facebooku. Mówi się, że social media nie są dla każdego, że nie do wszystkich branż pasują. Ale to brednie. Banialuki opowiadane przez ludzi małej wiary.
Słowo „wiara” jest tu zresztą bardzo na miejscu, bo za chwilę otrzemy się o kwestie ostateczne.