Dzisiaj jeden z polityków uznał za dopust Boży fakt, że w pierwszym półroczu w Polsce zanotowaliśmy ujemny przyrost naturalny. To znaczy uznałby za dopust Boży, gdyby – jak sądzę, bo nie grzebałem mu w profilu ma Facebooku – nie był, jako porządny lewicowiec, ateistą.
Tak się bowiem złożyło, że od stycznia od czerwca tego roku więcej Polaków kopnęło w kalendarz, niż wydało swój pierwszy krzyk przerażenia, orientując się, że zamieniło ciepłe bajorko wód płodowych na beznadzieję pozałonowej rzeczywistości. Różnica wyniosła ok. 2000 sztuk.