– Ech, Polska! – wykrzykuje z gorzkim wyrzutem bohaterka reklamy radiowej. W jej głosie brzmi bolesna skarga pod adresem niesprawiedliwego losu, który rzucił ją do kraju, gdzie – jak należy sądzić z dramatycznego tonu – co roku cały jej dobytek zabierają wezbrane wody powodzi, okrutne epidemie co kwartał kładą do grobu kolejnych członków rodziny, a urząd skarbowy nalicza 75-procentowy podatek na rzecz jakiegoś krwawego tyrana.
Kategoria: Kopanie leżącego Kopanie leżącego czyli kopanie leżącego
Mój tarot
Drogi Plusie,
uprzejmie informuję, że jeszcze trochę popracujecie nad swoją ofertą i jej realizacją, a wezmę przykład z Podróżnickich i zacznę się z Wami kontaktować za pośrednictwem kartonów.
Technologie jutra: fotorelacja z przyszłości.
Dzisiejszy wpis powstał we współpracy z firmą Komputronik. A przynajmniej przy braku aktywnego sprzeciwu z jej strony.
Podróż sentymentalna
Okoliczności zmusiły mnie dzisiaj do przetrząsania archiwaliów z ostatnich mniej-więcej 10 lat. Znalazłem w nich zadziwiającą publikację, o której istnieniu wcześniej albo nie wiedziałem, albo – co chyba mniej prawdopodobne, zważywszy na jej rewolucyjny charakter – zupełnie zapomniałem.
Ta publikacja to wybór artykułów z jednego z bardziej poczytnych tytułów prasowych w Polsce. Z jakiego – tego jeszcze nie zdradzę. Zamiast tego, będę stopniowo odsłaniać kolejne szczegóły. Założę się, że tytułu nie odgadniecie. A nawet jeśli odgadniecie, to nie uwierzycie.
Kopanie leżącego czyli kopanie leżącego
Mój tarot
Drogi Plusie,
uprzejmie informuję, że jeszcze trochę popracujecie nad swoją ofertą i jej realizacją, a wezmę przykład z Podróżnickich i zacznę się z Wami kontaktować za pośrednictwem kartonów.
Technologie jutra: fotorelacja z przyszłości.
Dzisiejszy wpis powstał we współpracy z firmą Komputronik. A przynajmniej przy braku aktywnego sprzeciwu z jej strony.
Podróż sentymentalna
Okoliczności zmusiły mnie dzisiaj do przetrząsania archiwaliów z ostatnich mniej-więcej 10 lat. Znalazłem w nich zadziwiającą publikację, o której istnieniu wcześniej albo nie wiedziałem, albo – co chyba mniej prawdopodobne, zważywszy na jej rewolucyjny charakter – zupełnie zapomniałem.
Ta publikacja to wybór artykułów z jednego z bardziej poczytnych tytułów prasowych w Polsce. Z jakiego – tego jeszcze nie zdradzę. Zamiast tego, będę stopniowo odsłaniać kolejne szczegóły. Założę się, że tytułu nie odgadniecie. A nawet jeśli odgadniecie, to nie uwierzycie.