Kiedyś już popełniłem wpis poświęcony komórkowym znajdom, czyli różnym różnościom, na jakie można nadziać się przeglądając zakamarki pamięci telefon komórkowego. Czy drugi podobny wpis stanie się zaczynem nowej świeckiej tradycji? Zobaczymy.
Kategoria: Maltreting Kiedy klient nabijany jest w bambuko
Producent papierosów z misją. Niestety nie na księżyc.
Muszę przyznać, że producent papierosów ruszający na bitwę z konkurencją (nawet tą nie do końca legalną) pod hasłami ochrony zdrowia i życia klientów… no to wymagało intelektualnej odwagi, że tak to delikatnie ujmę.
Na przykład 10% rabatu
Jeśli obraz warty jest tysiąca słów, to dzisiejszy wpis warty jest co najmniej 2041 słów: zawiera bowiem dwa obrazy, na których łącznie zawartych jest 41 słów. Spójników, przyimków i cyferków nie liczę. Rabatu też nie liczę, bo chociaż owe 2041 słów związanych jest z kartą rabatową, to jest to karta rabatowa… co ja zresztą będę się rozpisywał – sami zobaczcie. Karta rabatowa jedyna w swoim rodzaju:
Na wszelki wypadek potwierdzam: tak, ta karta rabatowa nie uprawnia do żadnego rabatu.
Takie rzeczy tylko w Erze
Jak się jest starym (jedna moja kumpela, co ma płoblemy z litełką „ł”, powiedziałaby „stałym” i akułat miałaby łację) klientem sieci Era GSM, to można się cieszyć pewnymi przywilejami. Na przykład automatyczną, darmową i dokonaną zupełnie znienacka aktywacją usług, które dla nowych klientów są płatne, a dla starych klientów dla odmiany też są płatne.
Poniżej znajdziecie wierne zapisy trzech różnych rozmów. Istnienie 2/3 wymienionych w nich usług jest udokumentowane regulaminami i cennikami Ery, nazwa i istnienie pozostałej 1/3 jest przedmiotem domysłów kumpla.
Kiedy klient nabijany jest w bambuko
Producent papierosów z misją. Niestety nie na księżyc.
Muszę przyznać, że producent papierosów ruszający na bitwę z konkurencją (nawet tą nie do końca legalną) pod hasłami ochrony zdrowia i życia klientów… no to wymagało intelektualnej odwagi, że tak to delikatnie ujmę.
Na przykład 10% rabatu
Jeśli obraz warty jest tysiąca słów, to dzisiejszy wpis warty jest co najmniej 2041 słów: zawiera bowiem dwa obrazy, na których łącznie zawartych jest 41 słów. Spójników, przyimków i cyferków nie liczę. Rabatu też nie liczę, bo chociaż owe 2041 słów związanych jest z kartą rabatową, to jest to karta rabatowa… co ja zresztą będę się rozpisywał – sami zobaczcie. Karta rabatowa jedyna w swoim rodzaju:
Na wszelki wypadek potwierdzam: tak, ta karta rabatowa nie uprawnia do żadnego rabatu.
Takie rzeczy tylko w Erze
Jak się jest starym (jedna moja kumpela, co ma płoblemy z litełką „ł”, powiedziałaby „stałym” i akułat miałaby łację) klientem sieci Era GSM, to można się cieszyć pewnymi przywilejami. Na przykład automatyczną, darmową i dokonaną zupełnie znienacka aktywacją usług, które dla nowych klientów są płatne, a dla starych klientów dla odmiany też są płatne.
Poniżej znajdziecie wierne zapisy trzech różnych rozmów. Istnienie 2/3 wymienionych w nich usług jest udokumentowane regulaminami i cennikami Ery, nazwa i istnienie pozostałej 1/3 jest przedmiotem domysłów kumpla.