Winna trylogia część I. Z pamiętnika facebookowego smakosza

winna_trylogia_tnPoniższy tekst to kopia dwóch facebookowych notek poświęconych rozkoszom degustacji win ze sklepów niekoniecznie będących mekką miłośników tego trunku. Pomyślałem sobie, że wrzucę je i tutaj, na wypadek gdyby niejaki Zuckerberg zechciał się kiedyś na mnie wypiąć i puścić facebookowy profil maltretingu z dymem. Poza tym wymyśliłem sobie dwuodcinkową trylogię poświęconą winu, a nie mam innego materiału na część pierwszą.

Jeśli nie śledzicie mnie na Facebooku, a chcecie dowiedzieć się, jak przeżyłem alkoholizację tanimi wińskami z Lidla i Tesco, to sru. Czytaj dalej

Na tropie tajemnicy latino lover

Skuteczność latynoskich amantów w podbijaniu serc nie-latynoskich niewiast od niepamiętnych czasów była solą w oku nie-latynowskich amantów oraz przedmiotem ich tyleż usilnych, co bezowocnych dociekań.

Po ostatniej reklamie BZ WBK z Antonio Banderasem sprawa jest już jasna.

Czytaj dalej

Domestos traci jaja

Jeszcze niedawno myślałem, że Domestos to prawdziwy killer. Wygląda jednak na to, że bezwzględny do tej pory pogromca mikrobów traci swoje pazury:

domestos_bez_trudu

Łaskawe oblicze Domestosa

Bo jak to do cholery: brud i bakterie zginą bez trudu? Po tym jak przy każdym spłukaniu wody w kiblu lotne hufce zarazków wzbijają się w powietrze oblepiając ściany, ręczniki i szczoteczki do zębów… Po tym, jak wydajemy na Domestos fortunę… Po tym jak urobieni po łokcie szorujemy kible, aby pozbyć się kolonii drobnoustrojów plugawiących swoją obecnością szlachetną biel naszej ceramiki… naprawdę, zdecydowanie bardziej wolałbym, żeby ich śmierć była długa, ciężka i naznaczona niewysłowionym cierpieniem, a nie taka „bez trudu”!

Eurobank szuka dziury w ścianie. I znajduje.

Dawno temu marketingowy wykombinowali sobie, że zarobią dużo kasy, jeśli będą lepiej niż konkurencja zaspokajać potrzeby swoich klientów. Oczywiście im więcej potrzeb do zaspokojenia, tym większy potencjał zarobku, więc nie trzeba było długo czekać, aby marketingowcy wykombinowali, żeby nie tylko zaspokajać potrzeby, ale również je tworzyć.

Chłopaki z Eurobanku chyba za bardzo wzięli sobie do serca ten ostatni pomysł.

Czytaj dalej