Niedawno wpadła mi w oko oraz w ucho reklama Banku Millennium, w której ten chwali się, a właściwie jest chwalony przez Radosława Kotarskiego, „nie lada wyczynem”: hat trickiem. Efektem tego przelotnego kontaktu twórczością działu marketingu różowego banku był wpis na Facebooku:
Samo zdrowie
Dzisiejszy wpis miał być jedynie maleńką szpilą wbitą w torebkę Śmiejżelków firmy Nimm2, ale pisząc go, doszedłem do wniosku, że miałby on gabaryty kwalifikujące go w najlepszym razie do krótkiej notki na Facebooku. Pozwoliłem więc sobie wypaczyć nieco proporcje, i ze Śmiejżelków zrobić jedną z dwóch przystawek do głównego dania, które wyciągnąłem z szuflady z napisem „teksty niedokończone”.
Danie to co prawda przekroczyło już termin przydatności do spożycia, ponieważ odnosi się do informacji, których główny zainteresowany już nie udostępnia na swojej stronie, ale mam nadzieję, że będzie Wam smakowało. Bo mimo że lektura tych informacji możliwa jest już tylko dzięki cudowi Wayback Machine – Internet Archive, to pozwala nam wniknąć naprawdę głęboko w zakamarki umysłów marketerów.
I odkryć tam rzeczy piękne.
W sieci kłamstw
Są sprawy, o których trzeba powiedzieć otwarcie, zanim kłamstwo i złudzenia, którymi sobie je tłumaczyliśmy, wryją się w naszą pamięć tak głęboko, że nie będziemy potrafili odróżnić ich od prawdy.
Mój ojciec był pijakiem i tyranem. Któregoś wieczora odbiło mu bardziej niż zwykle. Mama złapała za nóż kuchenny, żeby się bronić. Nie spodobało mu się to, ani trochę. Patrzyłem, jak wbija jej nóż, śmiejąc się przy tym. On odwrócił się do mnie i zapytał: “Skąd taka powaga, synu?”. I rzucił się na mnie z nożem. “Skąd taka powaga, synu?” Wetknął mi nóż w usta. “Wymalujmy na tej twarzy uśmiech” powiedział i…
Nie kończąca się promocja
…a może promocja wiecznie się kończąca? Zresztą nieważne, bo… Taka okazja! I przepadła! Nie daruję sobie, że nie zdążyłem! A przecież Empikfoto.pl lojalnie przypominał w mailu jeszcze wczoraj: Ostatnie godziny! ♥ Walentynkowe oferty do -63% | Odbitki od 0,21 zł.
A ja nie skorzystałem… Pokpiłem sprawę jak ta lala. Przepadło, bezpowrotnie. Chciałem wnieść odrobinę analogowego powiewu do tego zdigitalizowanego świata i zrobić sobie staromodne, papierowe odbitki z cyfowych zdjęć, póki jeszcze trwała promocja. I nie zdążyłem.
Teraz przyjdzie mi za nie zapłacić fortunę…