W swojej nowej reklamie, Saturn proponuje technologiczne podejście do małżeństwa, a ściślej: do ślubu. Saturn mianowicie proponuje pozycję na drona.
Zapamiętaj sobie, dzisiaj…
Kiedy przed ostatnimi Walentynkami usłyszałem reklamę jednej z sieci elektromarketów, że akurat obniża ona ceny na „laptopy, tablety i smartfony oraz tysiące innych pomysłów na walentynkowy prezent”, pomyślałem, że jestem w cholerę zacofany i do tego niemożebnie wręcz skąpy, bo ja na Walentynki chciałem zrobić kartkę.
Oh.
Nie wiem, czy powinienem się do tego przyznawać, ale Opel mi się kojarzy. No, może nie do końca tak, że mi się kojarzy sam z siebie – jakiś czas temu, przy okazji premiery modelu Adam, najpierw skojarzył się jednej z oddanych Czytelniczek Maltretingu, a ja jedynie te skojarzenia twórczo rozwinąłem. Efekt tego rozwijania pozwolę sobie przypomnieć poniżej, żeby nie przepadł bezpowrotnie w odmętach Facebooka, gdzie pierwotnie został opublikowany:
Zostawmy jednak archiwalia i przejdźmy do skojarzeń zdecydowanie świeższych i obyczajowo mniej ryzykownych. I w dodatku filmowych.
Tym razem skojarzyła mi się nowa reklama Opla Corsy, a skojarzyła mi się z… zresztą, sami zobaczcie:
Działowi marketingu Opla z pewnością się spodoba, prawda?
Snickersy są z Marsa
Jak być może wiecie, raczej nie wierzę w to, by tzw. społeczna odpowiedzialność biznesu (CSR) była zwykle tym, za co ma uchodzić: porywem szlachetnego serca prezesa lub wyrazem głębokiej troski firmy o problemy globalne, dobrobyt lokalnej społeczności i temu podobne. CSR to raczej sposób na zwiększenie sprzedaży w przypadku, gdy troskę o problemy globalne, dobrobyt lokalnej społeczności lub temu podobne zacznie przejawiać klient.
CSR daje klientowi okazję do zaspokojenia swoich altruistycznych ciągotek w najmniej wymagający dla niego sposób: na zakupach w hipermarkecie.