Czym jest kalendarz Pirelli, już od dawna nikomu tłumaczyć nie trzeba. Czym jest kalendarz Lindnera, być może już niedługo nikomu nie będzie trzeba wyjaśniać. Czym jest zimowe wydanie Sports Illustrated… no to być może jeszcze przez jakiś czas po tej stronie Atlantyku będzie wymagać pewnych wyjaśnień. Zupełnie zbędnych zresztą, bo we wszystkich tych trzech przypadkach chodzi po prostu o kobitki.
Co w komórce siedzi #3
A właściwie nie tyle siedzi, co pręży się i wygina. I nie co, tylko kto..
I to nie byle kto, ale sama Justyna Steczkowska, właścicielka jednej z najmocniej eksponowanych par nóg w polskim show businessie. I nieco słabiej wypadającego w kolorowych magazynach głosu o skali mniej więcej 4 oktaw.
I to jak się wygina… I już nie mówię tu o 4-oktawowym głosie…
A tak w ogóle, to ile zdań do cholery można zaczynać od „i” albo od „a”?
Odcinek geograficzno-biologiczny
Przypuszczam, że nawet jeśli producent męskich kosmetyków wpadnie na pomysł, żeby promować się cokolwiek dwuznacznym hasłem „Smell like a man, man”, to wciąż będzie się starał, aby pachniały one przynajmniej neutralnie.
Po tym, jak Old Spice wprowadził do swojej oferty linię Komodo, i przy okazji bez krępacji wspomniał o waranie, nie jestem już tego taki pewien.
Intercyza Massey’a
Widzieliście może „Okrucieństwo nie do przyjęcia” Coenów? George Clooney gra w nim prawnika Milesa Massey’a specjalizującego się w rozwodach. Albo małżeństwach, co akurat na jedno wychodzi. Zasadniczo, Massey buduje swoją przewagę konkurencyjną w branży prawników rozwodowych / małżeńskich na dwóch atutach:
1) zębach, których prezentację w zbliżeniu serwuje nam, jeśli mnie pamięć nie myli, już w pierwszej scenie filmu;
2) słynnej intercyzie Massey’a – dokumencie, dzięki któremu pierwsza połowa może być spokojna o swój majątek w przypadku, gdyby druga połowa po jakimś czasie jednak się rozmyśliła.