Allianz cierpi za miliony

W sprzedaży od dłuższego czasu niebywałą karierę robi cross-selling. To zamorskie określenie oznacza wciskanie klientowi, który miał nieszczęście kupić od nas jakiś produkt, całej masy innych naszych produktów, których istnienia klient wcześniej być może nawet nie podejrzewał.

Nazwa cross-selling jest nadspodziewanie adekwatna: klientowi sprzedaje się krzyż, który ten musi następnie dźwigać.

Czytaj dalej

Ślepy gówno widzi. Wpis o zabarwieniu lokalnym.

euro2012_logo_tnOptymizm i dobre samopoczucie ekipy od Euro 2012 mnie uskrzydlają. Parę dni temu chłopaki wykupiły całą stronę w Wyborczej, żeby pochwalić się swoimi osiągnięciami. A właściwie, żeby poinformować, że będą się chwalić swoimi osiągnięciami w holu poznańskiego Dworca Głównego PKP.

Wyborne to miejsce na demonstrację siły, organizacyjnego kunsztu i swobody w realizacji planów przygotowań do Euro 2012.

Czytaj dalej

Trochę bezproduktywnej frustracji

O jak ja nie cierpię Tesco… iść tam na najmniejsze zakupy to dla mnie dopust Boży. Ale czasami lodówka kwili domagając się uzupełnienia strategicznych zapasów, a pójść gdzie indziej po prostu się nie da.

W takich sytuacjach robię wszystko, aby ten mroczny produkt ewolucji handlu wielkopowierzchniowego jak najszybciej opuścić. Jednak, jak to mówią, nie ma miętko. Chłopaki z Tesco zawsze wymyślą coś, żebym spędził u nich więcej czasu niż planowałem. I wykazują się coraz większą inwencją. Obsadzenie tylko trzech z pięćdziesięciu kas przestało być dla nich zabawne (co nie oznacza, że wciąż z tej metody nie korzystają).

Ostatnio uciekli się do rozbiórki całego stoiska. Wszystko po to, żeby mnie zatrzymać.

Czytaj dalej