Wczoraj mieliśmy z żoną okazję do uroczystego świętowania, w związku z czym udałem się do mekki miłośników wykwintnych trunków (czyli do Żabki), aby nabyć wino czerwone wytrawne. Kosztowało mniej więcej tyle co dwa buzuny: jeszcze jeden grosz i cena byłaby dwucyfrowa. Dwucyfrowa nie licząc groszy. Grosza. Groszy.
Zamotałem się. Ale myślę, że się ceny domyślacie.