Vitkac. Bo nic tak nie buduje wrażenia luksusu i nie dodaje prestiżu, jak zamiana przaśnego, lokalnego W na eleganckie, światowe V.
Pravda?
Vitkac. Bo nic tak nie buduje wrażenia luksusu i nie dodaje prestiżu, jak zamiana przaśnego, lokalnego W na eleganckie, światowe V.
Pravda?
Kiedy w sobotę na Facebooku relacjonowałem, że czuję się w kinie, jakbym oglądał Polsat, miałem już do powiedzenia nieco więcej, niż tylko wyrazy irytacji związane z liczbą serwowanych widzom reklam. Żeby jednak powiedzieć to względnie rzetelnie, chciałem najpierw przeprowadzić mini-przegląd rynku.
No i przeprowadziłem.
Zdaję sobie sprawę, że publikacja tekstu akurat dzisiaj może być odebrana przez wiele osób z pewnym zdziwieniem, ale akurat w tym roku na Święto Zmarłych jestem uziemiony, więc mam chwilę, by przysiąść i skreślić kilka słów.
Zresztą co ja się przejmuję niestosownością. Wszystko jest jak najbardziej stosowne. „Uziemiony” i „Święto Zmarłych” idealnie przecież do siebie pasują.
Nie macie czasami wrażenia, że Internet nie do końca spełnia pokładane w nim nadzieje? I nie mam tu na myśli nadziei specjalnie wielkich – błyskawicznego dostarczania wiarygodnych informacji, równego dla wszystkich dostępu do dóbr kultury, zniesienia barier społecznych czy spadku bezrobocia dzięki możliwości świadczenia pracy na odległość. Nic z tych rzeczy. Myślę o czymś zdecydowanie bardziej przyziemnym. Ot, chociażby o biletach do kina.