Maile pełne niespodzianek

Niedawno dostałem maila od mleka w proszku. Naprawdę.

Mleko nazywa się Bebilon i przypuszczam, że skoro jest na tyle cwane, aby wysłać maile, to zapewne zostało ono skolonizowane przez słynne inteligentne molekuły, znane na przykład z oleju silnikowego Castrol Magnatec.

Inteligencja Bebilonu, jakkolwiek imponująca jak na mleko w proszku, ma jednak swoje słabe punkty. Otóż mleko w proszku zwraca się do mnie per… „mamo”:

Od razu czuję przypływ macierzyńskich uczuć, a cycki wzbierają mi mlekiem.

Od razu czuję przypływ macierzyńskich uczuć, a cycki wzbierają mi mlekiem.

Niewykluczone jednak, że mleko w proszku nazywające mnie „mamą” to przejaw zjawiska znanego w psychologii jako imprinting (trudne, zamorskie słowo, tłumaczone na nasze chyba jako „wdrukowywanie”). Jako że taki ze mnie psycholog jak z koziej dupy trąbka, nie będę się silił na definicję tego zjawiska. Jednak aby ułatwić zrozumienie jak się ma imprinting do mleka w proszku powiem, że – nieco upraszczając – jednym z przejawów tego zjawiska jest fakt, niektóre gatunki ptaków uznają za matkę pierwszy poruszający się obiekt, jaki widzą po wykluciu. Jednego z najbardziej okrutnych sposobów wykorzystania imprintingu dostarczył nam niejaki Konrad Lorenz. Udało mu się przekonać świeżo wyklute gęsi, że ich matką są… buty Lorenza.

(Prawie) Jak Elvis

Muszę powiedzieć, że ja i chłopaki z onet.pl mamy kompletnie odmienne wyobrażenie o tym, jak powinien wyglądać Elvis:

Prawdziwy Elvis miałby włosy pod pachami!

przyszło mailem....

 Prawdziwy Elvis miałby włosy pod pachami!

Małe jest wielkie

pko_logoPKO BP najwyraźniej ma chrapkę na dużo zamożniejszych klientów niż ci, z którymi jest tradycyjnie kojarzony. Sądząc po wysyłanym przez bank mailu z reklamą pożyczki gotówkowej, w kręgu zainteresowań PKO znalazł się Jan Kulczyk z kolegami. Bo w końcu jak duża może być mini rata? Czytaj dalej