Reklama (w)oczyszczająca, czyli jak za pomocą wody Dobrowianka zrobić z siebie elektrownię w Czarnobylu

dobrowianka_tnMam nieodparte wrażenie, że Danone to koncern z zacięciem do robienia produktów zgoła niezwykłych z produktów zgoła zwykłych. Na przykład taki Actimel – niby normalny jogurt, ale w zakamarkach swoich plastikowych kubeczków skrywał potężnego sprzymierzeńca w codziennych zmaganiach naszych dzieci z infekcjami. Actimel mianowicie miał wspierać dziecięcy system odpornościowy, co – zgodnie z informacją zawartą w reklamie – było naukowo udowodnione. Kolejny produkt firmy – Activia – miała rozwiązywać kobiece problemy trawienne.

Danone, mimo że znany przede wszystkim z przetworów mlecznych, leje również wodę. Zwykłą, lecz oczywiście niezwykłą, ponieważ wspomagającą oczyszczanie. I to od wewnątrz. Mowa o Dobrowiance.

Czytaj dalej

Dyskwalifikacja mistrza

Jak być może pamiętacie, niedawno opublikowałem ranking produktów do smarowania pieczywa z dodatkiem masła. Znalazło się w nim 13 produktów, a nie znalazł – jeden. Z przyczyn regulaminowych został zdyskwalifikowany, chociaż wydawał się wyjątkowo mocnym kandydatem do sięgnięcia po tytuł najbardziej bezmasłowego produktu z dodatkiem masła. Mocniejszym niż zwycięzca – „Pyszny Duet z masłem” – który masła zawierał zawrotne 0,5%.

W dodatku był to produkt raczej z górnej półki.

Czytaj dalej

Bierzcie i jedzcie

Chociaż być może „bierzcie i pijcie” byłoby lepszym tytułem. Sądząc bowiem po deklarowanej przez producentów ilości tłuszczów w składzie gotowego produktu, woda jest niezwykle istotnym składnikiem produktów do smarowania pieczywa. Woda albo związki chemiczne, które powodują, że woda skutecznie miesza się z tłuszczami, zadając kłam przysłowiu „oliwa sprawiedliwa na wierzch wypływa”.

Przejdźmy jednak do rzeczy. Oto:

ranking_miksy_0_tytulowy

Tak – skupiamy się dzisiaj na tzw. miksach (to termin używany przez producentów). Czy rzeczywiście są to miksy tłuszczów roślinnych i masła, co zdaje się sugerować to słowo? Zobaczymy.

Czytaj dalej

Biały kruk

Zawsze miałem słabość do edycji specjalnych, szczególnie (a właściwie to chyba wyłącznie) filmów i płyt z muzyką. Słabość do edycji specjalnych, i to w zakresie szerszym niż filmowo-muzyczny, najwyraźniej podziela spora część populacji. Część wystarczająco duża, aby nie ujść uwadze producentów dóbr wszelakich.

Naprawdę wszelakich.

Czytaj dalej