Jeśli wydaje Wam się, że praca dla producenta papieru toaletowego to najnudniejsza, żeby nie powiedzieć – najbardziej do dupy robota, do jakiej może trafić kipiący pozytywną energią i kreatywnością absolwent kierunku marketing i zarządzanie, to powinniście solidnie zrewidować swoje poglądy.
Papier toaletowy bowiem dostarcza, że tak ucieknę się do kalki językowej (chociaż kalek językowych nie lubię). Działom marketingu dostarcza niebanalnych wyzwań, a dzięki ich pracy – konsumentom (?) dostarcza adrenaliny, platonicznej oraz perwersyjnej miłości, pozwala liznąć (?!) subtelnej alegorii zarezerwowanej wcześniej tylko dla wyrafinowanej poezji czy wreszcie zapewnia uczucie spełnienia, którego doświadczamy wiedząc, że podcierając sobie tyłek, chronimy lody Arktyki przed topnieniem.
Naprawdę!