Zawsze miałem słabość do edycji specjalnych, szczególnie (a właściwie to chyba wyłącznie) filmów i płyt z muzyką. Słabość do edycji specjalnych, i to w zakresie szerszym niż filmowo-muzyczny, najwyraźniej podziela spora część populacji. Część wystarczająco duża, aby nie ujść uwadze producentów dóbr wszelakich.
Naprawdę wszelakich.