Jest taki dowcip o tym, jak w pewnej firmie zatrudniano księgowego. Kandydaci przychodzili do siedziby firmy, komisja rekrutacyjna wręczała im informację o poniesionych wydatkach i zrealizowanych przychodach i na tej podstawie kandydaci mieli podać wartość zysku.
Pierwszy z kandydatów poproszony podanie zysku liczył długo i zawzięcie, po czym odpowiedział wreszcie: „milion dwieście tysięcy”.
– Hmmm… odezwiemy się do pana.
Kolejny, po nawet dłuższych zmaganiach z wymagającą materią raportów księgowych, obliczył: „dwa miliony sto dwadzieścia tysięcy”.
– Odezwiemy się.
Trzeci natomiast, spytany „ile wynosi zysk spółki” odpowiedział pytaniem: „a ile panowie chcieliby, żeby wynosił?”