Niecały rok temu spore poruszenie w branży finansowej wywołał wywiad z (ex) prezesem ING Banku Śląskiego, w którym mówił on, że czas skończyć z kłamliwymi reklamami banków. Nigdy się nie dowiedziałem, co było powodem tego poruszenia: fakt, że ktoś wytyka bankom notoryczne łgarstwa w reklamie, czy też to, że ktoś chce je możliwości łgania w reklamie pozbawić. Jakby jednak nie było, wywiad chyba nic nie zmienił. Nawet w samym ING. Czytaj dalej
Tag: online
Będę na milionach billboardów!
I w telewizji będę! I w gazetach! No chyba, że się jednak z Naszą Klasą nie dogadam. Ale nie dopuszczam takiej możliwości, w końcu jesteśmy rozsądnymi, otwartymi ludźmi, zorientowanymi na nowe możliwości marketingowe. Czytaj dalej
Ulubiony kwiatek Open Finance…
…to zapewne stókrotka?
Może tak zamiast sprawdzać reklamy banków, lepiej najpierw sprawdzić własne?
Maile pełne niespodzianek
Niedawno dostałem maila od mleka w proszku. Naprawdę.
Mleko nazywa się Bebilon i przypuszczam, że skoro jest na tyle cwane, aby wysłać maile, to zapewne zostało ono skolonizowane przez słynne inteligentne molekuły, znane na przykład z oleju silnikowego Castrol Magnatec.
Inteligencja Bebilonu, jakkolwiek imponująca jak na mleko w proszku, ma jednak swoje słabe punkty. Otóż mleko w proszku zwraca się do mnie per… „mamo”:
Niewykluczone jednak, że mleko w proszku nazywające mnie „mamą” to przejaw zjawiska znanego w psychologii jako imprinting (trudne, zamorskie słowo, tłumaczone na nasze chyba jako „wdrukowywanie”). Jako że taki ze mnie psycholog jak z koziej dupy trąbka, nie będę się silił na definicję tego zjawiska. Jednak aby ułatwić zrozumienie jak się ma imprinting do mleka w proszku powiem, że – nieco upraszczając – jednym z przejawów tego zjawiska jest fakt, niektóre gatunki ptaków uznają za matkę pierwszy poruszający się obiekt, jaki widzą po wykluciu. Jednego z najbardziej okrutnych sposobów wykorzystania imprintingu dostarczył nam niejaki Konrad Lorenz. Udało mu się przekonać świeżo wyklute gęsi, że ich matką są… buty Lorenza.
Będę na milionach billboardów!
I w telewizji będę! I w gazetach! No chyba, że się jednak z Naszą Klasą nie dogadam. Ale nie dopuszczam takiej możliwości, w końcu jesteśmy rozsądnymi, otwartymi ludźmi, zorientowanymi na nowe możliwości marketingowe. Czytaj dalej
Ulubiony kwiatek Open Finance…
Może tak zamiast sprawdzać reklamy banków, lepiej najpierw sprawdzić własne?
Maile pełne niespodzianek
Niedawno dostałem maila od mleka w proszku. Naprawdę.
Mleko nazywa się Bebilon i przypuszczam, że skoro jest na tyle cwane, aby wysłać maile, to zapewne zostało ono skolonizowane przez słynne inteligentne molekuły, znane na przykład z oleju silnikowego Castrol Magnatec.
Inteligencja Bebilonu, jakkolwiek imponująca jak na mleko w proszku, ma jednak swoje słabe punkty. Otóż mleko w proszku zwraca się do mnie per… „mamo”:
Niewykluczone jednak, że mleko w proszku nazywające mnie „mamą” to przejaw zjawiska znanego w psychologii jako imprinting (trudne, zamorskie słowo, tłumaczone na nasze chyba jako „wdrukowywanie”). Jako że taki ze mnie psycholog jak z koziej dupy trąbka, nie będę się silił na definicję tego zjawiska. Jednak aby ułatwić zrozumienie jak się ma imprinting do mleka w proszku powiem, że – nieco upraszczając – jednym z przejawów tego zjawiska jest fakt, niektóre gatunki ptaków uznają za matkę pierwszy poruszający się obiekt, jaki widzą po wykluciu. Jednego z najbardziej okrutnych sposobów wykorzystania imprintingu dostarczył nam niejaki Konrad Lorenz. Udało mu się przekonać świeżo wyklute gęsi, że ich matką są… buty Lorenza.