Kiedy nie starcza nam przaśnej i pojęciowo ubogiej polszczyzny, jako naród poliglotów potrafimy z prawdziwą wirtuozerią posługiwać się językiem zamorskim.
I całe szczęście, że potrafimy, bo chyba bym się zrzygał, gdybym zamiast kanapki (szkoda, że nie longera…) ze stripsami z nuggetsów z dressingiem miał zjeść – jakże niewymownie siermiężną – kanapkę z kurczakiem w panierce.