Jakiś czas temu robiłem pizzę. Własnoręcznie. No, może prawie własnoręcznie. Najbardziej upierdliwą część roboty wspaniałomyślnie zostawiłem dziecku.
Dokonany w ostatniej chwili przegląd zawartości lodówki zasygnalizował pewne problemy z aprowizacją, postanowiłem więc pozostawić kuchnię na pastwę kilograma mąki i wyrabiającej ciasto pociechy. Sam zaś wybrałem się do Tesco, aby kupić brakujące składniki – między innymi salami.
Wędliny w Tesco kupuję w ciemno, bo ślepo wierzę w slogan, jaki zobaczyłem na hali marketu: